
Też mieliśmy trudne łączenie, ponieważ Turbulencja była podobno całe życie, czyli dwa lata sama, potem ciężki stres w zoologu (też ją odebrałam z zoologa, gdzie ją zostawiono, tak jak Wichurkę, moja miała jeszcze wielki kaszak). Nie wiedziała, że jest świnką, podobnie, jak przypuszczam Wichurka. Inaczej było tylko z agresją, bo była raczej w defensywie, ale nie znosiła bliskości innych świń. Pierwsza próba łączenia z Grawitacją (wówczas półroczną) się nie powiodła, nie zdążyły się pogryźć, ale się sposobiły. Po dłuższym pobycie w osobnych klatkach i potem wspólnych wybiegach zamieszkały bezkolizyjnie razem, co prawda do dziś się nie tulą, ale już sypiają bardzo blisko.
Rozpisuję się z myślą, że te doświadczenia mogą się na coś się przydać. (Wątek dziewczyn, gdzie to wszystko jest udokumentowane jest w Uratowanych)
I trzymam, bo Wichurka ach Wichurka.........nieba bym jej przychyliła.