Jacie...no trochę mnie ciary przeszły....
Szkoda rzeczywiście, że tej zbitej kulki świnkowej nie sfotografowałaś wyobrażam sobie tylko zatem, jak się przytulały
Byli tacy słodcy że nie chciałam im przeszkadzać Ogólnie to przez cały czas widzieli się przez kratki bo Diego w swojej chorobówce był zaraz przy klatce chłopaków, ale i tak przeżywali, w szczególności Vito którego sensem życia jest chodzenie krok w krok za Diegiem Dopiero dzisiaj Diego może wejść na piętro bez asysty
Dokładnie to pomyślałam jak go zobaczyłam, że taki roboświń Dzielny był, nawet bez kołnierza się obyło bo szwy wydziubał dopiero na końcówce. Jeszcze trochę niepewny jest przy wskakiwaniu na półeczkę (może go tam skóra trochę ciągnie) ale za kilka dni zaczniemy pracować z blizną