Toffi czuje się świetnie, ja .... lepiej nie mówić. Nie mogę się rozklejać bo on zaraz wyczuwa sytuację i się bardzo stresuje i trzęsie. Mam nadzieję, że pobędziemy jeszcze razem trochę, że guz nie będzie rósł.
Wczoraj Małż wyszedł do sklepu a Rudolf chciał na dwór. Zniosłam ze schodów Toffiego, postawiłam na ziemi, żeby zamknąć drzwi a ten siuuu... i już mi zwiał do bramki. Potem chciał skasować psiaka, który nas mijał. I jeszcze wykopał dziurę w świętym ogródku teściowej. I to w parę sekund kiedy wyciągałam klucz z kieszeni.
