Szpulka (DS) i Tosia Kruszynka (DS ) [W-wa]

[Gorgofone]

Niestety, taki lajf, ale głowa mnie już boli od płaczu. Na pocieszenie: Zyzia wcina sianko, jakby jutra nie było. Co jakiś czas sobie kaszlnie, ale czego się spodziewać po operacji tarczycy? Zdjęcie szwów za ok 2 tyg. i wtedy też pomyślimy o nowej koleżance. Niech Zyziaczek ma rekonwalescencję w spokoju.

[Gorgofone]

Martwi mnie trochę to, że Zyzia nie chce pić. Dzwoniłam do weta, powiedzieli, że mogą ją boleć szwy. Narzeczony twierdzi, że wczoraj trochę piła. Ma do dyspozycji ogórek i inne warzywa nawodnione. Rozcieńczam jej też karmę ratunkową, żeby była nawodniona. Jutro ma być dr Toborek, to zadzwonię i porozmawiam z nią.

[Gorgofone]

Miło mi powiadomić, że Zyziaczek waży już 550g! To 30g od czasu operacji - a mówimy o niecałym tygodniu! Wykończyliśmy Marumoto, teraz pijemy Herbi Care. Zyzi, kiedy pije ze strzykawki, trochę ulewa się po bokach i przy ciemnozielonej Herbi Care wygląda jak gwiazda metalu A apetyt jej dopisuje: wczoraj (głodna wiedzy?) rzuciła się na jakieś moje wydruki z komputera - na szczęście tylko je pomiętoliła Trochę biegała jak szalona po klatce kilka dni temu (chyba się zorientowała, że Piśmenka nie ma), więc wstawiłam jej lusterko. Nie wiem, czy to dobre rozwiązanie, ale nic innego mi nie przyszło do głowy. Czekam na informacje o Lomi. Mam też inną dziewczynę na oku, pan chce oddać. Obiecałam, że dam mu odpowiedź w czwartek. Tak czy inaczej, Zyziaczek niedługo będzie mieć towarzystwo

[Gorgofone]

Byłyśmy dzisiaj na zdjęciu szwów, przy okazji korekta i pedicure. Z dobrych wiadomości: po przecięciu nitek i wyjęciu ich, nie poznacie, gdzie było szycie piękna robota! Ze złych wiadomości: wiem już, dlaczego Zyziaczek nie chce pić z butelki, prawdopodobnie wyjaśniła się też tajemnica kaszlu (a nawet ataku czkawki wczoraj): dziewczyna musi mieć jakąś flegmę w gardle, bo cały ryjek był pełen wody. Odkrztusza ją co jakiś czas. Pisałam o tym, że kiedy ją karmię, to często jej się ulewa - niewykluczone, że po prostu nie zawsze może przełknąć. Weterynarz powiedziała, że nic z tym nie mogę zrobić. Ale nauczyła mnie, jak ulżyć Zyzi podczas ataku. No to do końca życia nawadnianie ogórem i papryką, ale oczywiście butelka będzie, w razie, gdyby Zyziak chciał się przełamać (no i w związku z planowanym "powiększeniem rodziny"). Spróbujemy też podawać wit. C na warzywach, żeby dodatkowo nie utrudniać jej życia strzykawką.
Kupiłam nową karmę ratunkową HerbaVet. Dostałam do niej plastikową pipetę, co bardzo mnie cieszy. Zyzia chętnie z niej je. Karma jej smakuje. Waga bez zmian.
Lekarzem wykonującym czynności była dziś pani, której nazwiska nie znam, ale Beatrycze pewnie pozna po opisie: szczupła, rude włosy, musiała założyć maseczkę, bo ma uczulenie na świnki Ale wszystko zrobiła i dobrze, i szybko.

[Gorgofone]

Czuję się w tym wątku, jakbym bloga prowadziła
Dobre wieści: wczoraj wieczorem waga ugięła się do 570 g, dzisiaj do 568 g. Przyjęłam margines błędu 8-10 g, czyli że jeśli pomiędzy ważeniem z dwóch kolejnych dni jest 10 g różnicy, to w "cięższym" dniu Zyzia miała pełny żołądek. A zatem, to już pewne: OPERACJA ODNIOSŁA SKUTEK I ZYZIA NIEDŁUGO STANIE SIĘ CZEMPIONEM WAGI CIĘŻKIEJ! Tempo 60 g na trzy tygodnie to średnio 10g/tydzień! Nic nas nie powstrzyma! Trzymajcie kciuki!

[Chocolate Monster]

Trzymamy

[Gorgofone]

Druga prośka - tego właśnie Zyzia potrzebowała do szczęścia!
Kiedy wyjęłam ją z klatki i podsunęłam do kartonu, w którym siedziała Lomi, Zyzia była gotowa wskoczyć i poznać nową koleżankę. A nawet zaczęła na mnie furkać, że ją zabieram! Puszczone po podłodze (u mnie za wybieg robi kuchnia) dziewczyny szybko się zaakceptowały. Lomi rzekomo przestraszyła swoimi gabarytami inną świnkę i dlatego oblała test na pupilka oprzedniej rodziny. U nas nie było takiego problemu. Zyzia zmrużyła oczy i położyła po sobie uszy - jasny sygnał, że przygotowuje się do kradzieży. I udało jej się ukraść ogórek. Lomi nawet tego nie zauważyła, bo była zajęta wcinaniem spaghetti o smaku zyziowych włosów. To nie może być zdrowe, ani bezpieczne.
Tak czy inaczej, Zyzia nic sobie nie robi z faktu, że jest dwa razy lżejsza od nowej koleżanki. Nawet po powrocie do klatki skubie sianko Lomi przez kratkę. Albo siedzi na wprost Lomi i gapi się na nią jak w telewizor. Widać, że zależy jej na interakcji z Lomi. Lomi też nie fochuje, tylko zachowuje się jak na prośkę przystało.
To może być początek naprawdę niezłej relacji.
Jeśli się uda, będę zachwycona. Wybraliśmy już nowe imię dla Lami, ale poczekamy ustawowo dwa tygodnie z werdyktem, czy łączenie się udało.

[Gorgofone]

Zdjęcia mówią same za siebie:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... =3&theater
Za każdym razem, kiedy są razem, Zyzia szuka kontaktu z Lomi. Nie sądziłam, że tak będzie się tulić! Próbowała tak samo z Pisią, ale Piśmen całe życie spędził z psami, dlatego nie czuła się komfortowo z Zyziaczkiem (Zyzia czekała, aż Pisia zaśnie i dopiero wtedy się do niej tuliła). A teraz może po prostu podejść do Lomi, przytulić się i zasnąć. Jest bardzo szczęśliwa.
Wczorajsza waga 574 g. Jeszcze będzie tłuścioszkiem!
A tak na marginesie: pisałam, skąd wzięłam imię Zyzia Tłuścioszek? Prezentuję oto zyzusia tłuściocha:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zyzu%C5%9 ... C5%9Bcioch
Tak wiem, ale przyznacie, że polska nazwa jest przesłodka! Co w ogóle znaczy "zyzuś"?!
Pora nasmarować Lomi. Może wezmę je obie i znowu się potulą...

[Gorgofone]

Zyzia została świnką beta. Odnajduje się w tej roli, daje sobie kraść amciu, ale broni swojego terenu. Ogólnie rzecz biorąc jest zadowolona, ale początkowy entuzjazm ustał. Po prostu przyzwyczaiła się już do obecności koleżanki.
Bardzo mnie martwi ten kaszel wodny, ale nic z tym nie można zrobić.
Tarczyca wyraźnie się uspokoiła: Zyzia nie tylko przybiera na masie, ale też nie biega już bez przerwy na kolanach, siedzi i drzemie. Daje się głaskać, a nawet momentami liże.Blizna wygląda przepięknie.
Lomi właśnie podgryza jej ucho, a Zyzia jedynie trzepie głową. Jest ok.

[Beatrycze]

Czytamy, czytamy
To fajnie, że takie bezproblemowe łączenie