Bardzo dawno nas tu nie było...
Zaraz wyjaśnię, dlaczego, ale ponieważ to forum świńskie, a nie dzieciowe, to po kolei
Niestety od jakiegoś czasu
Leon chudł - było to chudnięcie bardzo powolne, prawie niezauważalne, a wizualnie już w ogóle, bo czupryna niwelowała efekt. Zastanawiam się, czy to jednorazowe zeszłoroczne schudnięcie miało coś z tym wspólnego, ale chyba nie, bo wtedy schudli obaj po zabraniu suchej karmy i po zmianie diety Leon wrócił do dawnej wagi (Baran niestety też). Niestety teraz Leoś ma guza tarczycy, który jest przyczyną tej utraty wagi. Dobra wiadomość jest taka, że ogólnie jest w dobrym stanie, guz jest operacyjny, rokowania są dobre. 18.03 mamy operację. Martwię się, ale wierzę, że będzie dobrze. Pociesza mnie, że Leon czuje się dobrze, przynajmniej na to wygląda - jest energiczny, ma apetyt i zachowuje się normalnie. Teraz dokarmiamy go karmą ratunkową, żeby trochę podtuczyć.
Baran kwalifikuje się już do sumo, waży 1400g, ale oprócz tego jest zdrowy. Nie mam pojęcia, jak go odchudzić. Najlepiej byłoby zrobić transfer tłuszczu od niego do Leona...
Co do świń rodziców:
Kawa - siostra Barana - miała przewlekłe zapalenie dróg moczowych, na szczęście już z niego wychodzi. W październiku miała też epizod z kamieniem w cewce moczowej, ale po wyciśnięciu na razie nie pojawiły się żadne nowe.
Karmelka - mama Barana i Kawy (nie było mnie dawno, to piszę objaśnienia) - miała niedawno guza w okolicy jelit. Po otwarciu na szczęście okazało się, że to stan zapalny, a nie nowotwór. Częściowo rozwiązali sprawę operacyjnie, częściowo antybiotykiem i świnia ma się już dobrze.
A mnie nie było, bo... życie. Wszystko pędzi tak szybko do przodu, że nie nadążam. 25.06.2018 urodziłam córeczkę

Jest absolutnie cudowna (czy jakikolwiek rodzic uważa inaczej o swoich dzieciach?), cały czas się uśmiecha. W porównaniu do synka rozwija się piorunem, od prawie 3 miesięcy pełza, od niedawna staje i zaczyna raczkować. Starszy brat przyjął ją bardzo dobrze, często do niej podchodzi, obejmuje ją i daje buziaki, mówi o niej Niunia i komentuje jej zachowania (uważam, że nieźle mu się dzięki temu rozwinęła mowa

). Wiadomo, czasem też ją odpycha, jak mu próbuje zabierać zabawki, no ale rodzeństwo tak ma. No i w zasadzie na jakiś czas mogłoby tak zostać - synek zaraz kończy 2,5 roku, córeczka 9 miesięcy, ale... na początku lutego okazało się, że znów jestem w ciąży. Powiedzieć, że trochę nas to zaskoczyło, to jak nic nie powiedzieć

Ale stało się i na początku października znów pojawi się u nas maluch. Co oznacza konieczność przeprowadzki w trybie pilnym (korzyść z tego odniosą także świnie), więc na każdy dodatkowy wydatek patrzę teraz wilkiem. Ale są rzeczy niezbędne (leczenie zębów synka, operacja Leona) i nic na to nie poradzimy. Dajemy radę, powoli ogarniamy się z tym wszystkim i mam nadzieję, że będzie dobrze.