Z przykrością muszę zawiadomić, że zeszłej nocy odeszła od nas Basia. Nie było nas przez tydzień. Staramy się nigdy nie wyjeżdżać na dłużej a świnki są w tym czasie pod opieką kogoś kto przychodzi, sprząta, daje jeść i dba by miały wodę. Osoba, która tym razem przychodziła do świnek wykonywała swoje zadanie sumiennie, ale nie zna się na świnkach i nawet jeśli było coś co nas by zaniepokoiło to nie zwróciła uwagi. Kiedy wczoraj późnym wieczorem wróciliśmy do domu nic już nie mogliśmy zrobić.
Basia była cudowny, przytulakiem i gadułą. Po wcześniejszej tułaczce miała u nas dobre życie choć krótsze niż byśmy chcieli. Cieszyła się dużą posprzątaną klatką, zawsze świeżą wodą i pełną michą. Miała swoją małą dziewczynkę, która codziennie ją miziała, która przynosiła jej najbardziej soczyste liście mniszka albo pęki koniczyny a przy ładnej pogodzie wynosiła na podwórkowy wybieg. Miała swoje kumpele z klatki z którymi zawsze musiała coś obgadać.
Jest nam niewypowiedzianie smutno, że jej już nie ma i że nie mogliśmy nic zrobić.