Od jakiegoś czasu dziewczyny zaczęły się mocno przeganiać. Ewidentnie najmniej tolerowana w tym trzyświnkowym stadzie była Kreska. Doszło do tego, że całe dnie spędzała na hamaku i bała się zejść, by się najeść. Schudła 40g, szybko jednak nadrobiła, kiedy zamontowałam jej paśnik w zasięgu i zaczęłam podrzucać żarełko na hamak. Coraz częściej myślałam, by je rozdzielić, jednak miewały też dobre momenty- najczęściej wtedy, gdy dostały trawę oczywiście. Miałam też nadzieję, że w nowym domu, w zupełnie innych warunkach i z jeszcze jedną świnką sytuacja się odmieni- oczywiście na lepsze.
No i dziś właśnie nadszedł ten wielki dzień

. Przyszła koleżanka dziewczyn- Kulka jednak (na szczęście!) w ciąży nie była i mogliśmy nareszcie sfinalizować adopcję.
Pojechałyśmy we cztery (czyli Kreska, Norka i Aluzja oraz ja) sprawdzić przyszły domek.
Dziewczyny tłukły się w transporterze już po przejechaniu 15 km

.
Na miejscu przy łączeniu wcale nie było lepiej. Kluska bardzo się ucieszyła na widok nowych koleżanek, zaczęła nawet radośnie podskakiwać

. Jednak po jakichś 10 minutach zrobiło się już naprawdę nerwowo. Kluska już nie była miła i ganiała dosłownie wszystkich.Niby najmniejsza, a najbardziej zawzięta. Najbardziej w tym wszystkim obrywała Kreska, bo i od Kluski i od Norki. Aluzja pozostawała w miarę neutralna. Ech, baby.
Ostatecznie w nowym domku zostały Norka i Aluzja, z tym, że łączenie na dzień dzisiejszy rokuje dość niepewnie. Rezydentka Kulka to naprawdę ostry i niezmordowany osobnik. Byłoby super, gdyby się jednak dogadały we trzy, bo domek naprawdę fajny. Rodzinka super, no i klatka (a właściwie zagroda)- wielka i wygodna. Widać, że z sercem stworzona i z pomysłem.
Czekam na wieści.
A Kreska szuka domku. Mam nadzieję, że szybko znajdzie jakąś spokojną koleżankę. Z naciskiem na
spokojną, bo w ostatnim czasie naprawdę sporo się stresowała i jest już znerwicowana..