Ojj tak...
Muszę przyznać jedno - jeśli oni są ładnie oswojeni, to pozostałe labki muszą być naprawdę niezłymi dzikusami!

A tak zupełnie poważnie - coraz częściej zza krat wystają ciekawskie pyszczki, a tak szalonego brykania jeszcze nie widziałam.
Dziś byliśmy na kontroli oczka. Na szczęście nic poważnego, prawdopodobnie Remek mruży je z powodu nadwrażliwości. Dostał jakieś okrutnie barwiące na żółto kropelki. Teraz będziemy przemywać świetlikiem i powinno być ok.
Póki co ładnie tyją, choć nadal wybrzydzają, jeśli chodzi o granulat. Za punkt honoru postawili sobie wywlekanie go z miski (co ciekawe, nawet jej przy tym nie przewracają). Wydaje mi się także, że z poidła ubyło w końcu trochę wody...
Napiszę to raz jeszcze - cudowne chłopaki!
EDIT (12.07.2013): Hurra! Dziś jeden z chłopaków przyłapany na gorącym uczynku. Pił sobie jak gdyby nigdy nic z poidła

Robimy poza tym duże postępy w oswajaniu ich. Remkowi zakrapiamy oczko dwa razy dziennie, przez co już przyzwyczaił się do tego, że jest brany na ręce. Oba prośki nie uciekają już prawie przed ręką, wąchają palce, jeszcze chwila, a będą brały smakołyki z ręki. Nic, tylko kochać!
Zaryzykowaliśmy również włożenie maty łazienkowej i pod spód seni. Niestety, dziś rano czekała na nas pięknie wygryziona, okrąglutka dziura. Spróbowaliśmy jeszcze obrócić ją na drugą stronę, ale jeśli i to nie poskutkuje - będzie trzebawrócić do kocyków.