Mój Rambek przyjechał do mnie w nocy w kartonowym pudełeczku. Wstawiłam pudełko do klatki i lekko przechyliłam, by łatwiej było mu wyjść i tak go zostawiłam. Rano okazało się, że prosiaczek ani drgnął (ale zjadł troszkę warzyw). Gdy przyszłam z pracy nadal tkwił w kartonie. Delikatnie go wysunęłam i dałam mu spokój. Następnego dnia zaczął zwiedzać klatkę. Teraz jest największym miziakiem na świecie

Nie bój się, patrz dyskretnie czy je a wszystko ułoży się w stownym czasie.