sosnowa, czy śmierdzi zacierem... szczerze mówiąc to średnio wiem, co to jest zacier

Kojarzy mi się tylko z zacierką, takim makaronem co babcia do zup warzywnych wrzucała... ale biegunka śmierdzi mocno.
martuś, no właśnie tak myślę, czy nie pojechać jutro jednak do dr Kasi.. taak, już jak w piątek wieczorem dzwoniłam to powiedzieli, że nie ma miejsc na poniedziałek, no ale to typowa praktyka - po prostu się jedzie i czeka, wiem wiem

Pomyślę, co z tym fantem zrobić.
paprykarz, no niestety z nim wieczny problem jest... od samego początku. Jak go mama z zoologicznego przywiozła, to zapalenie spojówek i początek świerzba. Później poważny problem z tym jedzeniem, spadł nam poniżej 700 gram, nawet odscylował bardziej w granicach 600 niż 700, tragedia. Okazało się, że ta ostroga. Zabieg, wrócił do normy dopiero po 3-4 tygodniach. Później znów problem, ale wtedy już jakby no wiedzieliśmy co to może być więc w miarę szybko zareagowaliśmy, ale i tak wyciąganie go na prostą trochę trwało. No i teraz znów, i znów porządnie, a z ząbkami wszystko w porządku... nawet miał piłowane już na perfecto w czwartek, chociaż nie trzeba było, ale skoro już był uśpiony to dr Czyż zrobił.. ehh. Najsłabszy z miotu, taki nieszczęśnik.. w sumie to cieszę się, że trafił do nas, i bardzo dobrze się stało. Był w zoologicznym jeszcze w ogóle w tak młodym wieku, bez mamy, że było to strasznie dziwne że on już tam jest. No taka drobinka... ile on ważył, 300g? Chyba nawet nie. Masakrycznie malutki był. No i tak się kulamy z nim od początku, i pewnie będziemy się z nim tak kulać do jego ostatnich dni, no ale cóż - może gdyby trafił gdzie indziej, to już dawno by go nie było
Prosiak Srosiak, oo właśnie, znalazłam w moich rzeczach Fuńka od weta sprzed kilku miesięcy właśnie to Diary Herb czy coś takiego i zastanawiałam się, czy mam to podać czy nie i na co to jest

Będę w takim razie dosypywać do karmy, dzięki ; ) Możesz powiedzieć, ile tego dawać?
Jak sytuacja: wypluwa mi już każdą próbę podania karmy ratunkowej, opiera się rękoma i nogami, no choćbym chciała to nie wcisnę, bo jak już go tak przytrzymam że nie może ruszyć główką, to zaciska zęby i nie wcisnę nic, a jak wcisnę od boku to głowę w dół, nic nie przeżuwa i wypluwa

Udaje mi się kilka razy po prostu wepchnąć strzykawkę i mu dać głębiej do pyszczka, wtedy wypluwanie idzie mu gorzej i coś tam przełknie. Po czymś takim z reguły wypija mi 3-4 ml wody, i już chce do klatki. Jak odkładam, to się zabiera za skubanie - sianko, ziółka i trawę podskubuje, którą mu donoszę. I natkę pietruszki i marchewki, i liście buraka - jak się okazało, nowy przysmak. Całe szczęście, że mieszkam na wsi, bo mam wszystkiego tego pod dostatkiem i niezanieczyszczone, więc bez obaw daję mu trawę z trawnika czy liście buraka z ogródka. Dałam mu ten balsam Szostakowskiego, nie wiem czy tu o tym już pisałam czy nie, ale poprzednim razem to zadziałało cuda, więc i teraz próbuję. Włączyłam mu też przeciwbólowy syrop, bo widzę, że męczy go ból brzuszka, i może też przez to nie je.. no i Espumisan dalej podaję, dr Sulima mówiła mi kiedyś, że jak nie jestem pewna czy są wzdęcia, czy nie, to nie zaszkodzi podawać, i że może tylko pomóc. No to podaję. Oprócz tego dostaje Bactrim 2x dziennie po 0,3ml i oczywiście probiotyk 2h po antybiotyku, w ciągu dnia też jak podaję mu karmę ratunkową to staram się dosypywać Fermactive od weta, jako dodatkowe takie probiotyczne wzmocnienie. No i witamina C, ale to wiadomo. No i jakoś tak się kulamy, właśnie lecę sprawdzić co u niego, ale no spadł mi z wagą od przedwczoraj... przedwczoraj jeszcze tak na 800-810g się trzymał, teraz 780g... masakra, załamuję ręce.
No i jeszcze kurczę muszę to napisać, pojechałam dzisiaj na 18stkę mojego kuzyna taką "rodzinną", i wiadomo z rodziną najlepiej na zdjęciach, jak tylko usłyszeli że muszę już zmykać (po 2,5h siedzenia) bo mam świnkę chorą to komentarze "przegłodź ją to sama zacznie jeść" "o Boże to tylko świnka" "a daj już spokój, ile Ty już na nią wydałaś?! bez sensu" itp.... ehh.