
Puszek, zwany Łowieckiem z Kazikiem w jednym, tej nocy, spali domku.
Kazik na górze, a Puszek na dole.
Harce wyprawiał jeden i drugi, aż północ wybiła pośrodku nocy.
Wnet biegi, podskoki i piski dzikie zamilkły na noc calutką,
by z rana szaleństwa swoje powtórzyć.
Choć Puszek spokojny nie wadzi nikomu,
a Kazik prowokacje wyczynia wciąż, bez powodu.
To zielsko na wspólnym tarasie razem jadają
i miskę swą wspólną wciąż opróżniają.
"Nowego" nauczyć trzeba zasad tu panujących,
kto rządzi, kto mięczak, tak Kazik sądzi.
Więc znowu goniąc białego, futro mu skubie,
by potem sam czmychać czym prędzej,
bo Puszek nie kura i oskubać się nie da.
A potem znów wspólnie sianko swe skubać będą
I z miski wybierać co lepsze kąski,
by siły mieć sporo na piski i skoki
