Chłopaki (Femur i Sasza) byli kupę czasu w separacji (trochę za długo, ale już wkrótce!), z prostego powodu - Femur praktycznie... nie schodził z Saszki, który to przyjmował, ale zaczęło go to bardzo denerwować z powodu chorych nerek - są niestety bolesne, a ten mały szatan opierał się na nim całym ciężarem cały czas dokładnie w miejscu nerek, stąd wynikła jedna kłótnia od której Saszka zaczął od niego uciekać. Jako że nie był to problem agresji a zbyt dużej ilości hormonów - Femur pożegnał się w ten piątek z jajkami - wszystko poszło gładko, póki co ładnie to wszystko wygląda

Kupione tydzień temu posłanka od pastuszka służą, Femur jest zachwycony, dostał kapciocha i cały czas w nim poleguje teraz po zabiegu zwłaszcza, a Saszka jak tylko wchodzi do swojego posłanka to łobuz sika i chyba będę zmuszona prać je z odstępem dwudniowym xD Drugi duet (Thorin i Bofur), dla którego miałam przeznaczyć kapciocha niestety nie dość że nie zrozumiał, że do środka się wchodzi, to jeszcze rzeczony kapcioch prawie doprowadził do bójki, gdyż stanął na drodze ganiania w klatce i jedna świnka wpadła na drugą. Jako że mają kocyki oraz świeżo wybudowaną antresolę do łażenia, stwierdziłam, że nie będzie im do szczęścia niezbędny. Stwierdziłam również z miesiąc temu, że może warto kupić chłopakom więcej zabawek bo bardzo się boję, że się trochę nudzą - kupiłam takie malutkie kocie piłki druciane, z których udało się wyciągnąć zawartość i zrobić takie "małe kulki na siano", zawieszone na "smyczach" i tam wkładam im warzywa żeby trochę więcej się nagimnastykowali i tak trochę na próbę - kocie piłeczki z dzwonkami - Femur się nawet nimi interesuje, na wybiegu je trąca i trochę jakby czaił o co chodzi, no bo przecież świergocze ta piłeczka więc trzeba do niej mówić, a Saszka niechętnie - jemu zabrałam. Drugi duet również odrzucił piłkę, Jako że Bofur jest bardzo strachliwy szybko ją wyjęłam, bo wyraźnie go przerażała.
Ulubionym elementem wystroju klatki Femura jest domek z pluszowym dachem - kupiłam kiedyś na promocji takie milusie powłoczki na poduszkę i wsadziłam w jedną daszek jego domu - pierwszego dnia stamtąd w ogóle nie schodził, wyciągał się skubany wygodnie aż serce rosło



Wierzyć mi się nie chce że to już rok temu martu.ha przyniosła mi maleństwo, które mieściło się w dłoni, teraz mam kilogramowy kawał świni!
Wracając do duetu Bofur Thorin - mam wrażenie, że chłopaki tylko czekają na wybiegi żeby wypuścić własnie wtedy wszystkie boby i opróżnić pęcherze. Sprząta się po nich z 15 minut i do tego z trudnych miejsc - Bofur pasjonuje się wycieraniem kurzu... Jako że mimo 2 lat nie potrafiłam go zresocjalizować z ludźmi a każda próba sprawia, że jest ewidentnie przerażony, staramy się z rodzicami zawracać mu głowę jak najmniej, stoją oczywiście w cichym pokoju, ale też czasem mam wrażenie że się wyluzowuje - tylko na kolanach gdy obie świnki są razem albo chociaż w zasięgu wzroku. Jako że rodzice przebywają z nimi częściej uważają, że to Bofur jest "grzeczniusi" bo chętnie pije Juvit i sam wraca z wybiegów do klatki, a Thorin jest wg nich panikarzem, co jest bardzo błędną tezą, gdyż chłop po prostu chce z nimi pogadać

Zaraz skompiluję trochę zdjęć łobuzów