Między nimi jakoś od dwóch tygodni było nerwowo. Jak przyjechaliśmy po tej korekcie, to myślę sobie- może się stęsknił, trochę przemyślał i będzie inaczej. Zamiast zmęczony paść jak kapeć po prawie pięciu godzinach podróży i atrakcjach u weta , to zawzięcie ganiał Leszka- ze zdwojoną energią. No i się skończyło, tak jak się skończyło..
To nie jakieś próby dominacji, tylko zwykła agresja w czystej postaci ze strony JR..
Ech.. To świnia.
Wczoraj, jak puściłam ich na chwilę razem na wybieg, to właściwie od razu się rozcykali. Junior podchodził bokiem, cały rozzłoszczony, wściekły. Skok z zębami to już była tylko kwestia czasu. Cienko to widzę.
Może jeszcze raz spróbuję za jakiś czas.
Beatrycze- tak, sama. I to możliwe

, oczywiście poza szafką z lewej strony- ona jest tam po prostu wstawiona. Ale to było prawie dwa lata temu. Ja mam czasem szalone pomysły i jak się uprę, to nie ma mocnych.
ANYA- zaadoptować świnkę? siódmą?

Ciekawe, co moja rodzinka na to
A tak serio, to na razie nie wiem co zrobić. Miałam ładne świńskie parki, no i jedna się posypała. Mogę jeszcze ewentualnie spróbować dołączyć Lesia do Tedzia i Kubusia, ale trójkąty rzadko się w życiu udają.
Hmm..
