To przez grzywkę. Sam ma najbardziej rozłożoną więc mina totalnie obrażona. Mama ma fajną, bo jej tak idzie równiutko przez pół głowy. Przyznam, że boję się pisać, że świnka jest taka, czy taka, że ją uwielbiam i inne takie. Chyba ostatnie przejścia z prosiakami za bardzo mi przywaliły bez łeb i teraz się boję, że złe wyskoczy z za krzaka i mi porwie zwierzaka. Wszystkie są pod stałym nadzorem weterynarza, jedynie maluszki nie były jeszcze nigdzie po za domem. Podrosną, upały miną, podjedziemy się pokazać.
Mama jako maluszek wyglądała jakby w nią piorun strzelił. Zapytam hodowczynię, jeśli pozwoli to wstawię tu jej zdjęcia. Nie była pięknym słodkim malutkiem, tylko szalonym łobuzem.
Teraz wygląda tak: