U nas jakoś leci... Ranka Balbi prawie się goi. Prawie, bo w jednym miejscu ciągle podchodzi ropka

Którą staram się czyścić, odkazić i wcisnąć maść. A Balbinka tego nie lubi, oj nie lubi, więc walczymy (jak na razie prawie zawsze ja wygrywam)

Poza tym czasem zastaję ja napuszoną w klatce, co mnie niepokoi. Po jakimś czasie funkcjonuje jakby nigdy nic - je, bobczy, je, pije, sika, bryka i kwika... Waga w miarę się nam utrzymuje, więc staram się nie panikować.

Fionka nadal ganiana przez koleżankę (to chyba jednak taki jej charakter), ale też je, bobczy, pije, siura i kwika, no i ucieka przed Balbi. Waga utrzymuje się tuż poniżej 1100, czasem je przekraczając, więc też staram się nie denerwować się.
Pamiętacie jak Balbi miała problemy z pojawiającymi się co jakiś czas miękkimi bobkami? Otóż nie wiem czy to zbieg okoliczności, czy jak to rozumieć, ale po zabiegu je naprawdę duże ilości warzyw i zieleniny i miękkie boby nie pojawiają się

Oby tak dalej!