CAVIARNIA

ja tam po paru godzinach na wybiegu wrzuciłam do klatki ale moje to chyba wyjątki bo się szybko połączyły (mimo iż na wybiegu widziałam nawet świnki skaczące na wysokość 30-40cm i matrixy robiące).

Sama zobaczysz co i jak, jak będą już razem. Trzymam kciuki za szybciutkie łączenie i miłość między chłopakami

Będziemy łączyć od razu
Tost choruje. Leczymy nieznośny katar. Konsultacja z Medicavetem była i stosujemy się do zaleceń. Na szczęście waga rośnie, mamy nadzieję, że w końcu uda się go szybko wyleczyć.
Od poniedziałku, będziemy go inhalować. Ale trzyma się nieźle, nawet nie piszczy przy zastrzykach.

Miałam polować na glutka do analizy, ale nie ma żadnego. Kichanie jest, ale nos się nie lepi. Z jednej strony dobrze, a z drugiej nie możemy tego zbadać.

Mam nadzieję, że damy radę!

Dzięki za rady odnośnie łączenia! Mam nadzieję, że chłopcy się polubią

No to trzymamy kciuki za zdrówko, bo żeby łączyć to Tościk musi być zdrowy. Tościku zdrowiej prędko, bo kolega chce przyjechać!

No chce, chce!
Tost zdrowieje, dopiero dzisiaj po 6 zastrzyku zobaczyłam czysty nosek, co mnie niezmiernie ucieszyło.
Kicha nadal, ale wydaję mi się, że już mniej. Ale ten czysty, niezalepiony nosek!
Miałam łapać glutka dla weta do analizy, a żadnego nie ma. Jutro robię mu ostatni zastrzyk, we wtorek do lecznicy, więc pewnie przedłużymy kurację.

Oby szybciutko się wyleczył, bo nie możemy się doczekać nowego domownika!

Tościku zdrowiej!

Co u Tosta? Jak zdrowie?

Widzę poprawę, bo czystszy nos utrzymuje się już trzeci dzień. Kichanie nie jest już bardzo głośnie, a jeśli już to takie mocniejsze zdarza się raz w ciągu dnia.
Dzisiaj idziemy do weta, także zapewne przedłużymy antybiotyk.
Właśnie przygotowuje mu napar z jeżówki

Jakie informacje po wizycie u weterynarza? Trzymam kciuki, żeby w końcu Tościk był zdrowy, no i żeby kolega przyjechał

Gołym okiem widać poprawę po nosku.
Antybiotyk przedłużony o tydzień. Mimo niechęci wyciągania z klatki, już kojarzonym z zastrzykami, to apetyt wciąż dopisuje.
Za tydzień powinniśmy być już wyleczeni. Pobraliśmy też dodatkowo wymaz, przy czym trochę się przy tym namęczyliśmy, bo ledwo co z nosa "ciekło".

Także mam nadzieję, że za tydzień nasza przygoda z katarem dobiegnie już końca.