Dziękuję za kciuki i za wsparcie
Wieści z lecznicy są na szczęście dobre.
Leszek czuje się dobrze

Oby tak dalej
Zabieg łatwy nie był, ale dr Kasi udało się usunąć wszystkie zmiany.
Po wycięciu nadziąślaka obniżyła się linia dziąseł, więc trzonowce zostały mocno przycięte- dopiero teraz było widać, jak bardzo są przerośnięte. Wyniki krwi- zupełnie dobre (były robione po czterech dniach na wlewkach, nie wiadomo, jakie były wcześniej). W tej chwili nie ma podobno żadnych przeszkód, aby Leszek zaczął jeść samodzielnie.
Oby zaczął! Ostatni raz widziałam, że chrupie cokolwiek 31 czerwca.. Później już tylko próbował.
Czekają go teraz trzy kolejne dni na wlewkach i Tolfinie, ma też antybiotyk. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Naprawdę zaczynam wierzyć, że wyjdzie z tego. Może będzie tak wielki i piękny, jak jeszcze pół roku temu?
Zaczynam się nieśmiało cieszyć. Może właśnie teraz- ten pierwszy raz, wygramy walkę z ciężką chorobą i okaże się, że zawsze warto walczyć do końca.
Dziś po raz pierwszy od 4 miesięcy nie nastawiłam budzika na 6.00, aby dokarmiać. Dziwnie mi. Nie mielę karmy, nie śpieszę się do domu, bo Leszek głodny.
Teraz będę wyglądała samych dobrych wieści od Dawenny.