No dobrze, pora i tu coś nowego napisać, zmian tyle było przez ostatnie 3 miesiące, że hej! Wszyscyśmy już na pięknym zielonym Żoliborzu, jakoś się upchnęliśmy z niemal wszystkim, a dziewczyny dostały piętrową willę:
Ostatnio przyłapałam Nili, jak łaziła w górę i w dół po trapie (opakowałam trap w nogawkę od starych legginsów - tak samo, jak wszystkie półki dziewczyn) i sieje zamęt na górze u Lumi i Hukki

Foty nie zdążyłam zrobić, bo jak błyskawica popędziła na dół i z miną niewiniątka czekała na coś pysznego. Moja zdolna! Moja mądra! Moja śliczna!
W te potworne lipcowe upały poszłam po rozum do głowy i nabyłam dywaniki łazienkowe w tęczowy wzorek, żeby mi się moje cztery nie usmażyły i teraz widzę, że to było dobre.
A zanim się wyprowadziliśmy to jeszcze trochę z trawki czerwcowej dziewczyny korzystały (wraz z żółwiem, który ma lekarski nakaz przebywania na świeżym powietrzu i na słońcu jak najwięcej.
Na fotach nigdy nie ma wszystkich na widoku, więc wrzucam parę.
Lumi i Hukka jako jing i jang
To nasze siano, spadówa!
Teraz to moje siano! Hukka, chodź tu!
Żółw (zwany Zelandią) jest cichym, choć ciężkim nieco, towarzyszem trawiastych harców.
No i w ogóle, Martu.ho, wszystko jest, jak trzeba
