Mam wrażenie, że sporo zwierząt wyznaje tą zasadę Aktualnie jest podobna sytuacja w tuneliku, tylko jest jeszcze śmieszniej bo leżą tak Toffi i Cichotka a one są bardzo podobne jeżeli chodzi o umaszczenie. Więc uroczo to wygląda
Teraz je obserwując zauważyłam, że Cichotka wchodzi na tunel! I sobie na nim siedzi....
Tylko ona prawie nie widzi.... I ona i Linoskoczka od małego mają kłopoty ze wzrokiem. Obydwie już ledwo widzą. nie przeszkadza im to w życiu ale boję się trochę takich jej pomysłów. No a z drugiej strony nie chcę też ich zbyt ograniczać
Prawdopodobnie od howu wsobnego. Myślę, że dziewczyny to wynik romansu Toffi z jakimś krewnym, bratem albo ojcem. Niestety nic więcej nie wiem. Wykryłam to szybko, ale mimo kontroli u różnych wetów i okulistów, suplementów i różnych sposobów nie udało nam się powstrzymać zaniku wzroku :/ U Cichotki jest gorzej niż u Linoskoczki.
Tak Dziewczyny nie narzekają raczej i do miski trafiają pierwsze Wkurza mnie tylko kompletna obojętność sklepów zoologicznych, ale nie wiedziałam, że tak się dzieje, gdy kupowałam Toffi
Sklepy zoologiczne nakierowane są na jak największy zysk, kosztem innych rzeczy. Niewiele z nich dba o zwierzęta i bierze je z pewnego źródła a nie fabryki... może kiedyś to się zmieni.
Ja tez poprzednie świnki miałam ze sklepów. Brak mi było świadomości tego jak to naprawdę wygląda.
Ja poprzednie świnki też miałam ze sklepu, miały rodowody. Ale to nie było w Polsce, zdawałam sobie sprawę z tego, że Toffi jest "skundlona" ale nie sądziłam, że aż tak mają gdzieś warunki swoich małych podopiecznych.
W zoologu, w którym kupiłam poprzednie świnki, zwierzaki były w osobnym pomieszczeniu, do którego wchodzili tylko ludzie zainteresowani kupnem zwierzaka. Nie można było sobie dla własnego kaprysu stać i się gapić. Jak kupowałam świnkę od razu w komplecie dobrali mi klatkę 100cm i akcesoria. Powiedzieli jak pielęgnować włos i jak tylko bywałam po karmę dopytywali się jak jej zdrowie. Gdy się rozchorowała szukali ze mną lecznicy. Drugą świnkę kupiłam u nich na gębę.... Przyszłam i zaczeli mi opowiadać o tym, że mają samca, którego nikt nie chce, tchórza strasznego, atakującego inne świnie, gryzącego ludzi, no taki odludek śliczny. Powiedziałam, że go chętnie wezmę ale, że potrzebuję drugą klatkę bo mam samiczkę no i nie mogą być razem, dali mi wszystko i powiedzieli, że zapłacę jak dostanę od mamy. Regularnie pytali o jego zdrowie i zachowanie. Pamiętali nawet o urodzinach moich maluchów. Więc po takim zoologu trudno sobie wyobrazić, że bywają i tak koszmarne warunki jak te, w których pewno była moja Toffiśka. Za to ogromnie się cieszę, że są i takie sklepy, gdzie nie sprzedadzą zwierzaka tylko dla kasy.