Puchate damy były u dr Kasi, którą obsikały. Grawiśka ma ciągle 320 cukru we krwi, Murgaśna 192. Odstawiamy więc już radykalnie wszelki granulat, za to mamy pozwolenie na pomidor. W tej sytuacji chyba oleję dietę niskowapniową, bo coś jeść muszą, a tak to ani jarmuż, ani brokuł, ani kalafior, ani kalarepka. Mogę im nie dawać natki, ale to tyle.
Grawiśka odmówiła oddania moczu do analizy, kiedy dr Kasia postawiła sprawę jasno i kategorycznie, Grawa obsikała stół, byle nie do słoiczka. Ale Pani Doktor nie takim dawała radę, zebrała material do badania strzykawką ze stołu i poszło

Grawa się obraziła.
Murgusia ma jeszcze koszmarny łupież, nawet na powiekach. Ona ma skórę w tym samym kolorze co futro, ciężko to zobaczyć bez dokładnych oględzin. Będziemy kąpać w nizoralu z manusanem, standard. Naciera się zdaje się też olejem kokosowym? Ale jak, tak po prostu wymazać świnię od stóp do głów i do klatki? Turbulencji to tylko tyłek kiedyś smarowałam a i tak pachniało jak na wyspach szczęśliwości (akurat nie lubię zapachu kokosowego, no co poradzić).
Cała nadzieja w Wiedźminie, bo z jego klatki wali taki, że wszystko przebije. Czy napalony samiec powinien tak zasmradzać otoczenie amoniakowo? Czy raczej sobie chłop zorganizował zapalenie pęcherza z tego szaleństwa? Jedna dama miała ruję dwa dni temu. Po wejściu na wybieg jako druga ekipa Geralt doznał wściku, zaczął się drzeć jak gromada metalowych świerszczy na dopalaczach w uścisku karetki pogotowia, galopował oraz tarzał się w zasikanym sianie i wszystkich damskich bambetlach. A mi się skończyła w aparacie karta pamięci.

Do następnej więc rui musi chłoptaś poczekać nim zostanie gwiazdą internetu. W międzyczasie usiłuję go podtuczyć, czuję się jak Baba Jaga (no pokaż Wiedźminku paluszek

), ale cóź, skoro on taki Casanova to z innym samcem też musiał nieźle wariować, może dlatego go sprzedali w promocji? Jak on takie sztuki wyczyniał, to się nie dziwię. Cała hodowla miała używanie.
strasznie jest fajny gość z niego.