Re: Turbulencja (d.Titinka) u Sosnowej na zawsze
: 24 lut 2014, 9:29
Sytuacja w drugiej połowie eksperymentu się diametralnie i zupełnie nie wiadomo dlaczego zmieniała. Grawisia przestała się srożyć a zaczęła uciekać przed Turbulą, która podchodziła do niej bez przerwy, ale uciekającej nie goniła. Przestała równiez turkotać, co robiła czasem wcześniej, jak Grawka za nia chodziła. Potem wyglądało to tak, jakby Turbula przeganiała Grawisię od mich, ktore były rozstawione strategicznie po całym wybiegu - mój błąd chyba, że zawierały różne rzeczy, więc może Turbu zakładała, że Grawu zawsze ma coś lepszego. Grawa za każdym razem w nogi, Turbu nie goni. Po jakimś czasie Turbu się uwaliła rozkosznie z nogą i podrzemując patrzyła jednym okiem jak Grawitacja je. Wtedy Grawka sobie hasała po wybiegu, czyściła futro, też polegiwała. Jak Turbula wstawała i do niej podchodziła (zawsze się zatrzymując jakieś 10, 15 cm od niej i nie wydając żadnego dźwięku) to Grawa w nogi. I po jakims czasie znowu wyleż.
Po blisko trzech godzinach było kolankowanie, podawanie leków ( na wszelki wypadek obu dałam espumisan i biolapis do poideł, bo z tymi wdęciami to widzę nerwy są skorelowane) potem wrócły do klatek, następne spotkanie niedługo.
Chyba było nieźle, choć trochę mnie martwi to uciekanie.
Po blisko trzech godzinach było kolankowanie, podawanie leków ( na wszelki wypadek obu dałam espumisan i biolapis do poideł, bo z tymi wdęciami to widzę nerwy są skorelowane) potem wrócły do klatek, następne spotkanie niedługo.
Chyba było nieźle, choć trochę mnie martwi to uciekanie.