Nie było mnie na forum właśnie z powodu psa. W zeszły weekend wyjechaliśmy z nim na na taki mini-wypad. Bawił się i ganiał jak szczeniak a nie 9 letni pies. Jednak w niedzielę wieczorem mieliśmy bardzo przykre spotkanie z autobusem, który o mały włos nas nie potrącił. Resco przewrócił się na plecy. Bardzo się zestresował. W poniedziałek cały dzień pokładał się w łazience, sztywno chodził, więc zrobiliśmy badania. Odkleszczowo nic, profil ogólny idealny. Ale pies kompletnie jak nie on. I tak od poniedziałku codziennie wizyty u weta, zastrzyki, praca nad lękiem przed felernym przejściem, które jest dla nas nie do uniknięcia bo prowadzi do domu z parku. No i tez nie chcę aby miał takie lęki.
Środa, czwartek było już lepiej. Bawił się zabawką swoją i był radosny, więc nie dostał leku przeciwbólowego w czwartek i wczoraj znów pogorszenie. Dziś miał ewentualnie mieć robiony rentgen, jednak rano był już tak radosny, że wet nie widziała jednak takiej potrzeby. Bo wiadomo to też stres. Dzielnie pracujemy dalej nad strasznym przejściem. Ale strach jest.
Kobyłka już coraz lepiej, nie ma już otwartych krwawiących ran i strupki powoli odpadają, więc mam nadzieję, że niedługo wreszcie przestanie padać i warunki będą lepsze dla jej nóżek.
Dziewczynki za to mają się dobrze

Cichotka niestety zaczęła ładować się do paśnika na sianko, więc chyba muszę jej uszyć jakąś wiszącą norkę bo bardzo jej się to podoba. Sprzątając wczoraj musiałam wyrzucić ich tunel (ten niby z siana) i był krótki foch. Bo go bardzo lubiły... ale ktoś wynosił tam jedzenie i zostawiał resztki
