Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal
: 08 wrz 2016, 10:21
A wycięcie jest absolutnie konieczne? Nie ma możliwości, żeby nakłuć i oczyścić?
Jeśli wyciąć trzeba, to lepiej wcześniej niż później. Zależy, jak szybko ten kaszak rośnie. Tyłek świnki to miejsce, gdzie skóra mocno się rozciąga. Pewnie to zależy od weta, ale nasz Leon miał długie cięcie i z racji, że to na pupie, szwy miał aż 10 dni, a i tak odrobinę mu się potem rozeszło. Ogólne skutki tego zabiegu trwały bardzo długo, w relacjach z kumplem (z powodu długiej rozłąki) trwają właściwie do dziś. Tzn. już jest stabilnie, ale nie tak, jak było kiedyś. Dlatego teraz kaszaki będziemy usuwać tylko w ostateczności chirurgicznie - postawiliśmy na profilaktykę i sprawdzamy świniaka co tydzień, żeby ewentualne małe kaszaki po prostu czyścić u weta bez narkozy i cięcia.
Z usuwaniem kaszaka można poczekać, jeśli rośnie powoli, ale ten rozmiar jest zwodniczy, bo to, co widać na wierzchu, to tylko część.
Jeśli wyciąć trzeba, to lepiej wcześniej niż później. Zależy, jak szybko ten kaszak rośnie. Tyłek świnki to miejsce, gdzie skóra mocno się rozciąga. Pewnie to zależy od weta, ale nasz Leon miał długie cięcie i z racji, że to na pupie, szwy miał aż 10 dni, a i tak odrobinę mu się potem rozeszło. Ogólne skutki tego zabiegu trwały bardzo długo, w relacjach z kumplem (z powodu długiej rozłąki) trwają właściwie do dziś. Tzn. już jest stabilnie, ale nie tak, jak było kiedyś. Dlatego teraz kaszaki będziemy usuwać tylko w ostateczności chirurgicznie - postawiliśmy na profilaktykę i sprawdzamy świniaka co tydzień, żeby ewentualne małe kaszaki po prostu czyścić u weta bez narkozy i cięcia.
Z usuwaniem kaszaka można poczekać, jeśli rośnie powoli, ale ten rozmiar jest zwodniczy, bo to, co widać na wierzchu, to tylko część.