Mój jeden świnek miał tak zwyczaj, że jak już nie mógł się doczekać na żarcie, bo guzdrałam się z np. suszeniem, to jak mu się w końcu podstawiło pod nos, to miał zwyczaj warczeć na jedzenie (albo na mnie, że tak późno), a potem rzucać się na swoją zieleninę

Im bardziej lubił to co widział, tym bardziej warczał na to żarcie.
A może Cheetosowi się wydaje, że Twój TŻ to konkurencja do miski?

Tak, on zawsze był takim niuchającym zwiadowcą - mały odkrywca zakamarków
