Krzyczał za mną elektryk przez pół ulicy:"Dzień dobry pani Małgosiu"
"No dzień dobry"
"Jak tam lampy, świecą?"
"Jak mają świecić skoro nie był pan ich wymienić?"
Zacukał się i pewnie pożałował że tak mnie pozdrawiał przez pół Marszałkowskiej, ale zaraz świetnie wybrnął:
"To kiedy pani dotrze do pracy? No bo lepiej żeby pani była, prawda?"
Nie no jasne, żeby on obejrzał lampy jestem wprost niezbędna. Powaga oglądania lamp tego wymaga.
"Będę za 15 minut"
"Ok, to będę"
Rzecz się działa o 9.50. Jest 13.30 i ...
