Gryzmoł to była świnka sklepowa, kupili ją studenci koledze do akademika, razem z klateczką i on w tym akademiku mieszkał. Stąd wiem, że to nie jest miejsce dla świnek, nawet przy najlepszej opiece. Kolega - właściciel oddał go Owcy (córce mojej znaczy) na któreś Boże Narodzenie i potem z oddawaniem się nikt nie spieszył, aż w końcu wszyscy doszli do wniosku, że u nas będzie mu lepiej. Kiedy sie trochę postarzał, a Owca odkryła Caviarnię (przez brata Wrzosowatej, zresztą...), zaczęłyśmy się starać o adopcję kolegi, i tak to się rozkręciło.
Gryzmoł byl strasznie zły i gryzł jak popadnie, pazury obcinało się mu w skarpetce na głowie. Dwa lata trwało nim zlagodnial.
Mieszkał w otwartej 60, laził po domu, gadał, zwiedzał. Niestety z Pontusem razem byli tylko kilka miesięcy.
kilka zdjęć Jego Gryzmołowatości:
Baba w oknie

:
A tu kosmetyka zgryźliwego tetryka wyłacznie w rękawiczkach:
Relaks;
przekąska:
Owca z Gryzmołem
