CAVIARNIA

W Mysłowicach w Silvecie.
Ja wiem, że guzy są do usunięcia, ale wet podejrzewał, że guz może być w takim miejscu, że nie da się go usunąć (technicznie się da, ale zwierzątko nie byłoby w stanie żyć).

Na 14.00 zawiozłam ją na operację. Teraz mam czekać na telefon. Dzisiaj także nic nie jadła, na siłę ją dokarmiałam ile się dało, nie jest z nią dobrze.
Trzymajcie kciuki, musi się udać, aczkolwiek wetka mnie dzisiaj bardzo zmartwiła pytaniem, czy zdaję sobie sprawę, że ta operacja jest ogrmnym ryzykiem, także kciuki się bardzo przydadzą

Trzymam kciuki

Tez trzymam

Właśnie dzwoniłam do weta i mam już pierwszą informację - Sąsiadek powoli się budzi. Póki co nic więcej nie wiem.

Uff. Dzielna dziewczyna

Przyjechałam do lecznicy i zabrałam Sąsiadka. Gdy przyjechałam do domu to już nie żyła. Nie chce teraz pisać, bo pisanie o tym sprawia mi ogromny ból.

Bardzo, bardzo Ci współczuję
Tak nie powinno być

Dziewczyny trzymajcie sie
Pustka zostaje ale macie siebie.

Bardzo Ci współczuję