Mam problem z Cheetosem. Panicznie się boi dotyku. Po pysku można go głaskać, sam się nadstawia, sam podchodzi, bardzo kontaktowy z człowiekiem, ale jak tylko widzi rękę gdzieś za pyskiem ucieka jak oparzony - mniej więcej od naszych wycieczek do weterynarza. Myślałam, że z czasem mu przejdzie, ale nie

Nie oczekuję od niego, że będzie takim pieszczochem, jak Tazos, ale problem się robi przy głupim czesaniu, a nie chcę go też na siłę łapać, bo to błędne koło...A jutro mam zamiar zabrać prosiaki kontrolnie do weta, więc w ogóle będzie tragedia...
Prosiaki żyją w swoim prosiakowym świecie, nawet w miarę zgodnie, coraz częściej zdarza się im wytrzymać dwie minuty razem w domku. Ganiają się, jak się ganiały, ale też polegują razem przy zlewie czekając na cud, na wybiegu najczęściej gdzie jeden, tam i drugi.
Mało mam ostatnio czasu na obserwacje
Cheetos przejął na chwilę we władanie pięterko Tazosa. Kameleon
