Z racji mojej kreatywności świątecznej chłopaki dzisiaj dostali.... trociny!
Och, jakieś były ich miny. Wlecieli do klatki i zdębieli:
A cóż to mamy pod łapkami?!?!
Nie wiedzieli czy mają się ruszyć czy lepiej nie. Michał stwierdził, że skoro to nie mata to... na pewno coś do jedzenia!
No i zaczął konsumpcję. Leon stwierdził, że lepiej się oddali na bezpieczną, polarkową półkę.
