Super

aż serce rośnie na wieści o "lepszym" Biszkopciku

a Kazik po wczorajszym zabiegu faktycznie pałaszował przez jakąś godzinkę, potem już spokojnie, następnie o 3 nad ranem znów ruszył na nocny żer

dziś w ciągu dnia niestety było gorzej, jedzenie nie interesowało go prawie wcale, nawet ulubiona cukinia została tylko trochę skubnięta, co było pewnie spowodowane zaprzestaniem działania leków p/bólowych. Wizyta u dr Judyty przebiegła pomyślnie - dr oczyściła rankę z resztek skrzepu (całe szczęście małego! bo rano byliśmy z Michałem "złymi ludźmi" i pogrzebaliśmy odpowiednio w tej ranie, by się nie zasklepiła) ropy na szczęście też nie było

Kazik okazał się naprawdę super dzielnym małym pacjentem - ani razu się nie poskarżył przy czyszczeniu. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem odwagi i hartu ducha;) dr podała kolejny zastrzyk p/bólowy i Kazik po powrocie do domu znów przypomniał sobie, że jedzenia jest naprawdę spoko;) Dodatkowo pomógł fakt, że przestawiliśmy mu klatkę do pokoju, w którym bytują nasze chłopaki, więc Kazik jeszcze bardziej się ożywił jak usłyszał i zobaczył inne prosiaki

jutro Michał pojedzie z nim do dr Judyty na 10, bo szybszy zastrzyk p/bólowy = szybsze zabranie się za jedzonko;)
