Kolejny weterynarz, kolejna wizyta i w końcu konkretna diagnoza i działanie.
Ale od początku:
Tosia jest super waleczna. Nie zraża się niepowodzeniami i koniecznie chce jeść sama. Brzuszek dopełniamy karmą ze strzykawki. Poza tym opracowała z Dużym wspólną taktykę zjadania ogórka (taktyka na arbuza

)
Nie pogodziliśmy się z diagnozą zwichnięcia żuchwy a bezczynność weterynarz z przychodni akademickiej nas zdenerwowała, pojechaliśmy więc do kolejnego weta.
Pan weterynarz obejrzał mordkę świnki i stwierdził, że ma przerośnięte ząbki (a wcześniejsze wizyty u innych weterynarzy kończyły się stwierdzeniem, że zęby są w porządku). W poniedziałek mamy zabieg (na wziewce).
Przy jednym znieczuleniu lekarz obejrzy dokładnie ząbki i dokona korekty, zrobi dodatkowo rtg pod kątem żuchwy i sprawdzi brzuszek

.
Pan był bardzo zdziwiony faktem, że poprzedni wet nie zrobił rtg i nie widział nieprawidłowości w uzębieniu. Zgrzytanie w paszczy Tosiowej prawdopodobnie wynika ze zsuwania się górnych ząbków z dolnych. Miejmy nadzieję, że nie nastąpiło ukruszenie ząbków, bo to ponoć bolesne dla świnki i trzeba by było jakiś czas walczyć na przeciwbólowych. Tosik ma też rankę w pyszczku spowodowaną przerośniętym trzonowcem.
Poza tym jesteśmy dobrej myśli. Tosia ma wielką wolę walki. Przy dokarmianiu ogórkiem staje się bardzo radosna i zadowolona, że jej tak ładnie wychodzi gryzienie. Fakt ten rozochoca ją do tego stopnia, że usiłuje jeść normalna karmę.
Jesteśmy dobrej myśli i czekamy na poniedziałkowy zabieg.
Misja na weekend jest taka, żeby podkarmiać Tosieńkę i wzmocnić przed znieczuleniem.
Mamy od weta również lekarstwa, które mają pomóc w przygotowaniu organizmu do zabiegu.
A po każdym powrocie do domu i wejściu do klatki Tosia robi głośne BRRRRRRR.