Co prawda, Whisky nie odeszła na chłoniaka, tylko na białaczkę, ale proces chorobowy i objawy z tego co mówił mi weterynarz jest bardzo podobny.
Zarówno jak przy białaczce, jak i przy chłoniaku pierwszym sygnałem alarmowym są powiększone WSZYSTKIE węzły chłonne. Podstawowe badania jakie się robi to morfologia z rozmazem krwi, RTG lub USG oraz, w przypadku podejrzenia chłoniaka, biopsja.
Trzeba uważać na jedzenie, moja Whisky jadła praktycznie do samego końca, na 3 dni przed śmiercią zaczęłam ją dokarmiać Herbi Care, ponieważ była tak słaba, że ani je jadła, ani nie piła. Miała także wodę w płucach oraz w jamie brzusznej, co uniemożliwiło dokładną ocenę zdjęcia rentgenowskiego narządów wewnętrznych.
Z tego co się orientuję, to jest możliwa chemioterapia w Warszawie. Natomiast w innych częściach Polski chłoniaka leczy się dożywotnio sterydami i może żyć na nich bardzo długo. Jeżeli świnka wyraźnie cierpi, warto zastanowić się nad skróceniem jej cierpienia niestety.
Niestety, zarówno białaczka, jak i chłoniak to takie dziadowskie choroby, których nie widać

każda zmiana zachowania świnki jest na wagę złota. Moja Whisky dopiero na 3 dni przed śmiercią pokazała, że źle się czuje - wcześniej była radosnym, szczęśliwym prosiakiem, który jadł duuuużo, bobczył, bawił się, przytulał.