CAVIARNIA

Jestem szalona.. ja się piszę na agutka! Już kiedyś o takim marzyłam.. Jakoś 3 lata temu.. Ale los chciał inaczej i bum, nie zostałam z ani jednym prosiaczkiem.. Wiem, że się pospieszyłam, ale kiedy będą do adopcji? Już najchętniej bym go zarezerwowała..

o matko na tych zdjeciach jest moj wymarzony i idealny agutek
po co ja tu wchodziłam

Kochane, to nie wiecie, że aguty są wredne?
Brać, wybierać, decydować i niczego nie żałować!

Bardzo się cieszymy tym nagłym zainteresowaniem, ale na razie to bardzo BARDZO BARDZO potrzebujemy Domu/ów Tymczasowego/ych!

Do adopcji po dwóch tygodniach standardowej kwarantanny, wszoły w tym czasie wyginą, a poza tym chłopcy są zdrowi.

Jednego przytulasa mam, to drugi dla odmiany, może być wredny (bo mówią, że właściciel i jego pupil są tacy sami, muszę się zobowiązać)
Domy tymczasowe do dzieła! Brać, brać! Bo nie wiem do kogo napisać w sprawie adopcji

Ten agut wygląda dokładnie tak samo jak mój laborant Strzałek

porcella pisze:Kochane, to nie wiecie, że aguty są wredne?

Porcella nie przesadzaj! Mój na przykład nie jest wredny. Odkąd jest u mnie to jeszcze nigdy mnie nie ugryzł, czego nie mogę powiedzieć o Chrupce .

Wredne jest kochane tez mam wredna swinke ale to moja ulubiona świnka. Mi się podoba tez rudzielec z białą buzia.

To jest oczywiście stereotyp nieco rasistowski, ale ogólnie mówi się, że aguty są trudne do łączenia z innymi świnkami. To właśnie miałam na myśli, pisząc, żartem zresztą, że są wredne.
Miałam kiedyś takiego srebrnego aguta, który przez pół roku nie dal się połączyć, mnie nie ugryzł nigdy, a Pontusowi systematycznie robił dziury w zadku. Teraz, pozbawiony oznak męskości, mieszka z dziewczyną.
A w ogóle, to wszystkie są śliczne, każdy w swoim rodzaju, kolorowe, robią do kącika.

Tylko nawet DT dla nich nie ma.

Kochani, no naprawdę, weźcie głęboki oddech i znajdźcie miejsce. Potrzebujemy TYLKO dwie klatki, bo pewnie trzeba ich podzielić po dwóch.

Klatki to akurat najmniejszy problem.
Mam 2 setki. W Wwie mogę pożyczyć.
Problem w tym, że poza klatkami potrzeba też miejsca w domu, czasu, sił, chęci, pracy... itd.

No przecież wiem, Palatino, ale jest nas trochę członków (65) i wolontariuszy (nie wiem ilu), a stale ci sami czują się "powołani" i tłumaczą się, że nie mogą. To mnie smuci. A laby siedzą w klinice, a kasa płynie, niby nieduża, ale jednak.

Może PW globalne wysłać do wszystkich?