Jako nowy dom tymczasowy, w przyszłości stały Blanki, melduję, że w nowym miejscu zadomowiła się szybko, co zapewne ułatwiła ta sama klatka, przywieziona przez Nejvii. Dałam jej matę na żwirku i norkę, na której sobie leży, paśnik, nowa miseczka.
Blanka jest spokojna, nie boi się , tylko chwilami jak coś nagle nad nią ruszę za klatką.
W zasadzie jak na tą pogodę to ładnie je i na nic nie wybrzydza (jak Felicja). Pije jak smok

Ma poidełko 320 ml i wypiła 1/3 dzisiaj, to Felicja nie wypije tyle przez tydzień.
Klatki Felicji i Blanki stoją obok siebie ale nie stykają się. Dzisiaj rano miałam pobudkę o 6

, bo Felicja zaczęła gadać intensywnie do Blanki, wskakiwała na górny domek żeby ją obserwować i koniecznie, chciała się zapoznać. Blanka prawie wcale nie reagowała.
Felicja latała po klatce i cały czas nadawała. Wiem, ze tak robi jak się znajdzie w nowej sytuacji, bo tak samo się zachowywała, jak przyszła do mnie, gadała i biegała po klatce prawie całą noc. Żeby cokolwiek jeszcze pospać, wzięłam Felicję do łóżka.
Po południu ostrożnie próbowałam je zapoznać na łóżku. Początek był niezły, bo się spokojnie obwąchały, ale potem, Blanka już dalej nie chciała nic i oganiała się od Felicji, a gdy ta nadal ja zaczepiała próbowała ją chapnąć. Felicja się trochę bała, bo Blanka jest DUŻĄ teraz, większa/grubsza od niej, ale znowu wracała. Wtedy już szczękanie zębami i przerwałam to bo nie chciałam Blanki stresować. Jak urodzi to dopiero wtedy popróbujemy znowu.
Felicja poszła sobie biegać po podłodze, a my z Blanką zostałyśmy na łóżku. Wtedy Blnka się rozkręciła, zaczęła wszytko zwiedzać. Bardzo ją zainteresowała mała klatka 60, w której Choco leżała, jak była chora, trochę jadła, trochę leżała, trochę posiusiała (dobrze, ze przez zmianą pościeli).
Lubi głaskanie. Do gaduł nie należy. Oprócz gruchotania to jeszcze jej nie słyszałam.
Porobię jakieś zdjęcia sensowne, to co tu jest to jest takie w biegu leciał
Powiem Wam coś: bałam się samiczki w ciąży,ale teraz zmyślę, że to jest fascynujące i niesamowite. Jakieś małe stworki w niej siedzą i potem przyjdą na świat. Jak tak się to ma blisko koło siebie to przeżycie jest. Owszem, że trochę się boję to to pierwszy raz, ale nadzieje w tym, że ona z 2, 3 razy już rodziła pewnie.