Polepszyło się - zaczynamy jeść, choć szału nie ma, przybraliśmy na wadze kilka deko. No i spotykamy się z chorym kolegą Marcelem, co obu dobrze robi. Pobiegali naokoło, ustalili, że Kaktus jest szefem (Marcel trochę się buntował, ale krótko), po czym włączyli tryb nieagresji, spędzili raz godzinę razem i dzisiaj kilka godzin, pospołu skubiąc a to trawę, a to nać z marchewki.
Jeszcze kilka dni, @Enzo, dwa, może trzy i będziemy się umawiać, bo widzę, że to psychiczne, a nie chorobowe.
