Bardzo, bardzo głodna, na samym początku, sama podchodziła do strzykawki, ale ostrożniej niż Entalpia. Łatwiej się płoszyła przy szybszym ruchu, wolniej wracała. Entalpia potrafiła wisieć połową ciała za kuwetą, żeby się dorwać do źródełka, szybko też przestała reagować na szybsze ruchy, bo to jej dawało przewagę kilku łyków. No i chociaż to Entropia pierwsza obeszła klatkę i zwiedzała nowe sprzęty, to tylko ona przez dłuższy czas dostawała biegunki z okazji brania na ręce

Żadna świnka tak nie reagowała, ale nie trafiły mi się inne świnki, którym musiałabym tak długo robić kroplówki witaminowe, a podejrzewam że początki pobytu u mnie nie pomogły w nabraniu zaufania do ludzi - kłucie, kłucie, bolesne kłucie, wpychanie paskudztw do pyska, piekące kłucie, w międzyczasie codzienne wizyty u weta, macanie, zaglądanie w pysk, usg i inne atrakcje, kłucie, powrót do domu - znowu kłucie...

Aż mi się przypomniała ta wściekła determinacja, biorąca się z poczucia, że jak nie przeżyją, to mnie chyba szlag trafi, że tak męczyłam zwierzę, zamiast zapewnić spokojne odejście
