Już za parę dni, za dni parę...
Wezmę Naleśnika mego i pochwalę...
Dwa dni i Nicek skończy 2 lata, a Naleśnik 7! Na marginesie, właśnie zauważyłam, że już są wyniki konkursu kalendarzowego. Brawo ja! 11 dni opóźnienia to i tak sukces, bo zamierzałam tam zajrzeć dopiero we wrześniu...

Brawo Nicek i Florek, którzy przytuleni do siebie cudnie pozują w listopadzie.

W tej chwili mogliby startować tylko w kategorii "matrix".

Zresztą Florek ostatnio stwierdził, iż dawno nie oberwał. Kilka tygodni sielanki to nuda! Właściwie co go przełożę do klatki czy na koc zaczyna szczękać zębami, chodzić bokiem. Wicherek w nogi:
Aaa, capią w tyłek! Florek wyraźnie ma chęć na mały sparring, jednak zapędzonego w róg kolegę udało mu się sprowokować wyłącznie do demonstracyjnego ziewania. Trochę jest napięcia na "nowym" terytorium, ale po paru minutach/godzinach wszystko wraca do normy, a maluchy wyglądają na całe i zdrowe.
Pochwalę się też, że od Florka ostatnio dostałam wiązankę... A było to tak - dałam panów WF na wyleż do łazienki, norki i chłodne płytki w upalny dzień (chyba fajnie, nie?), a sama zabrałam się do sprzątania ich klatki. Zawsze siedzieli grzecznie w środku, ale nie tym razem. Florek odważył się zajrzeć do przedpokoju, a za nim powolutku i ostrożnie ze sporym odstępem Wicherek:
To tu można? Ojoj, szybko z powrotem do łazienki, schować się za nogą od zlewu.
Ooo, nic się nie stało? Przecież byliśmy na zakazanym terenie? A może on nie jest zakazany? No to łazienka->przedpokój->kuchnia i szybko w nogi.
Czemu nas zostawili samych w tej łazience? My byśmy woleli gdzie indziej... A więc łazienka->przedpokój->kuchnia->pokój - pod stołem zostawiona "rodzynka" na pamiątkę
"my tu byli" - i w nogi pod zlew, kto pierwszy ten lepszy. Hm, dalej ziemia się nie zawaliła od tej wielkiej wyprawy. Łazienka->przedpokój->kuchnia->pokój->drugi pokój - Florek:
Ej, Duża, czemu nie bierzesz mnie na ręce, nie miziasz, nie karmisz, porzuciłaś mnie w jakimś chłodnym i ciemnym lochu, który kojarzy mi się z kąpielą, brr, żądam natychmiast oddania mi moich bobów oraz mojej klatki, dorzuć tam jeszcze Nicka i parę innych fajnych rzeczy do pogryzienia, co to ma być za traktowanie, no co! Uff, może i ta cała wyprawa to tylko kilka metrów dla ludzkości, ale dla zwierząt walczących o swoje prawa to był szczyt brawury i odwagi. Zapamiętaj sobie - zawsze powinienem być w centrum uwagi, bo jestem najważniejszy, ot co!
Ważniak był również na imprezie urodzinowej panów NN w zeszłym roku, nawet wepchał się tu pierwszy plan...
Każdy mógł robić co lubi - zadzierać nosa lub prezentować tyłeczek...
...obserwować wszystkich i wszystko,
...podjąć próbę zjedzenia tyle samo warzyw ile waży wróbelek tj. świnka,
...zbierać siły przed konfrontacją z drugim łobuzem.
