Niby dwa małe aniołki. A czarta chowają za skórą.
Eli znów jest bardzo troskliwą mamą, goni maluchy i niepokoi się gdy jeden odbiega zbyt daleko. Dzielnie też znosi różne głupie i mniej głupie pomysły dzieciaków. Ładnie także tyje, nadrabia ciążowe braki kiedy to pijawy w jej brzuszku wysysały wszystko co najlepsze.
Maluszki także tyją. Wczoraj miały spodziewany spadek do 100 g i 80 g. Dzisiaj ważyły już 103 g i 84 g.
Ogólnie to można ich porównywać do nieprzewidywalnych dwulatków.
Jutro prawdopodobnie cała rodzinka wybierze się na kontrolę u weterynarza. Chciałam wziąć samą mamę ale myślę, że mniejszy stres przeżyją dzieciaki bez mamy niż w transporterku.