Re: Moje kochane świnki (po)morskie..
: 12 lis 2017, 13:46
Jeszcze raz dziękuję i powiem Wam (a właściwie napiszę
), że już nie pierwszy raz spotykam się tu na Forum z taką bezinteresowną życzliwością. Już choćby w 2012 r Beatrycze ganiała z moim Fredziem(*) po wetach, raz siedziała w Ogonku w poczekalni 3 godziny.. Nigdy Jej tego nie zapomnę
. Były bazarki dla tymczasów i wpłaty na nie. Po raz pierwszy jednak ktoś zorganizował bazarek na moje własne świnki! Jest też osoba, która chciałaby mi w sposób bardziej przewlekły pomagać. Zwierzur upiera się, by pokryć leczenie Biszkopta. Słów mi brak.. A przecież zawsze można powiedzieć, że "nazbierała ich tyle, to niech se radzi". Tak, nazbierałam- i wcale nie żałuję, bo każdą z moich świnek kocham tak samo i każda jest dla mnie osobno ważna. Przeważnie radzę sobie z ich utrzymaniem, ale wiadomo- jak się ma pod opieką świnek 47 (liczba zmienna, ale zwykle nie schodzę poniżej 40 osobników różnej wielkości) to każda pomoc się przyda. Tak, że trzeba w takich okolicznościach schować dumę do kieszeni i cieszyć się życzliwością innych, a jest jej wśród nas świniarzy naprawdę duuuużo. Wiadomo- jeśli ktoś kocha takie śmierdziuchy, to musi mieć wielkie serce.
Tak, że jeszcze raz dziękuję za tak wielkie wsparcie! Jeśli moje świnki w cudowny sposób ozdrowieją (liczę że właśnie tak się stanie!
) - pieniądze przeznaczę na karmę dla tymczasów, bo pożerają co najmniej 10 kg CN w 10 dni a często i więcej.
Nie pójdzie na waciki.
_________________________________
A co u nas: Artu po chorobie coraz mniej wyczekuje na strzykawkę- chyba uzupełnił straty i postanowił żywić się sam. Już tylko 15 ml rano i wieczorem mu wystarcza. Chętnie wciąga suchą karmę, a z warzyw najlepiej pasuje mu ogórek i to właśnie jego wypatrywał na trybunie honorowej:) . Kiedyś mnie ta świnia o zawał przyprawi, bo się przez tą barierkę strasznie wychyla, czasem wręcz tylko jedną tylną łapką podpiera- kaskader. Wygląda dość zdrowo, jest ruchliwy, oczka ma błyszczące, tylko ta waga 713-740 trochę słaba. Nigdy nie był wielki, ale teraz trochę przegina. Mam nadzieję, że odbuduje masę.
Kazikowi dziurka po ropniu zarosła szczelnie
. Trochę za szybko. Liczę się z tym, że będzie się odnawiał, bo gdzieś tam w
żuchwie musi być coś, co mu tą ropę produkuje. Np. przerastający korzeń, którego jeszcze nie widać na RTG.
Biszkopciu ze Stolycy przesyła dobre wieści. Apetyt dopisuje, przestał rzęzić. W wyniku wymazu wyszły dwie bakterie ale antybiotyk był na szczęście trafiony. Jutro wizyta kontrolna w Ogonku i mam nadzieję, że wszystko będzie ok.


Tak, że jeszcze raz dziękuję za tak wielkie wsparcie! Jeśli moje świnki w cudowny sposób ozdrowieją (liczę że właśnie tak się stanie!

Nie pójdzie na waciki.
_________________________________
A co u nas: Artu po chorobie coraz mniej wyczekuje na strzykawkę- chyba uzupełnił straty i postanowił żywić się sam. Już tylko 15 ml rano i wieczorem mu wystarcza. Chętnie wciąga suchą karmę, a z warzyw najlepiej pasuje mu ogórek i to właśnie jego wypatrywał na trybunie honorowej:) . Kiedyś mnie ta świnia o zawał przyprawi, bo się przez tą barierkę strasznie wychyla, czasem wręcz tylko jedną tylną łapką podpiera- kaskader. Wygląda dość zdrowo, jest ruchliwy, oczka ma błyszczące, tylko ta waga 713-740 trochę słaba. Nigdy nie był wielki, ale teraz trochę przegina. Mam nadzieję, że odbuduje masę.
Kazikowi dziurka po ropniu zarosła szczelnie

żuchwie musi być coś, co mu tą ropę produkuje. Np. przerastający korzeń, którego jeszcze nie widać na RTG.
Biszkopciu ze Stolycy przesyła dobre wieści. Apetyt dopisuje, przestał rzęzić. W wyniku wymazu wyszły dwie bakterie ale antybiotyk był na szczęście trafiony. Jutro wizyta kontrolna w Ogonku i mam nadzieję, że wszystko będzie ok.