Strona 22 z 159

Re: Tamara i Zając - świnkowa parka

: 26 lut 2016, 21:42
autor: diefenbaker
Wydaje się proste, fakt, tylko trzeba mieć chyba mocniejsze nerwy... Dziękuję za filmik porcello, dobry pomysł, żeby na bucie spróbować, tylko problem w tym, że on nie skacze i nie piszczy ;) Jola ja też się boję, choć bardzo bym chciała. Ja nie mogę patrzeć np. na pobieranie krwi, jak trzymałam wczoraj Tamę robiłam wszystko żeby nie spojrzeć, bo nie wiem jakbym mogla zareagować.. Na zastrzyki już mogę. Zając właśnie zaczynał krzyczeć w momencie złapania za skórę, choć nie za każdym razem, ale raczej w tych ostatnich zastrzykach, może wiedział co będzie. I tak myślę, że może im się kojarzyć to z tym, że coś je chce pożreć...
martuś pisze: Świnki pod względem ciepła są dziwne...Albo leżą pod gorącym kaloryferem albo latem w najgorszy upał śpią w norce :lol:
też mnie to zawsze zastanawia, przecież one mają takie futro :)
Na wyniki Zająca trzeba jeszcze poczekać, staram się nie myśleć o tym, ale jeden kamień z serca - wyniki Tamy okazały się błędne, tak jak podejrzewała dr Kasia. Płytki krwi wyszły teraz prawidłowo 254 :jupi:

Re: Tamara i Zając - świnkowa parka

: 26 lut 2016, 21:45
autor: porcella
Chyba Labwetowi należy się w dziób...

Re: Tamara i Zając - świnkowa parka

: 26 lut 2016, 22:06
autor: Elurin
Dziewczyny mają na dniach zmieniać labo. To nie pierwsza wpadka, potrafili gubić próbki.
Fajnie, że Tamara ma dobre wyniki :D

Re: Tamara i Zając - świnkowa parka

: 26 lut 2016, 22:14
autor: diefenbaker
No trochę się nastresowałam, bo jeszcze mi nerwy z Zającem nie zdążyły całkiem opaść...
Elurin pisze:Dziewczyny mają na dniach zmieniać labo. To nie pierwsza wpadka, potrafili gubić próbki.
o kurcze, mam nadzieję, że chociaż nie myliły im się próbki, niefajnie. Dobrze, że zmieniają.
A nie wiecie czy histopatologiczne w to samo miejsce oddają...? :?

Re: Tamara i Zając - świnkowa parka

: 26 lut 2016, 22:18
autor: Elurin
Chyba tak. Też kiedyś im guz jednego z moich panów zaginął :glowawmur:

Re: Tamara i Zając - świnkowa parka

: 26 lut 2016, 22:20
autor: kimera
Przy robieniu zastrzyku pomaga nakrycie śwince głowy. Sam zastrzyk najwyraźniej nie bardzo je boli, bo kiedy się nie spodziewają kłucia, zdecydowanie lepiej znoszą zabieg.
Sama też się boję robić zastrzyki, ale na szczęście mam blisko do weterynarza, albo sąsiadka pielęgniarka pomoże. Co do grubości skóry, sama widziałam, jak pani doktor zgięła za cienką igłę, robiąc zastrzyk śwince morskiej.

Re: Tamara i Zając - świnkowa parka

: 26 lut 2016, 22:30
autor: Elurin
To też zależy od świnki. Mój Bercik znosił bardzo dzielnie nawet 20 ml kroplówki - o ile ja się wkłuwałem. Jeśli do strzykawki zabierał się ktoś inny, zaczynały się problemy (nawet, jeśli to ja go trzymałem).

Re: Tamara i Zając - świnkowa parka

: 26 lut 2016, 22:39
autor: lubię
kimera pisze:Sama też się boję robić zastrzyki, ale na szczęście mam blisko do weterynarza, albo sąsiadka pielęgniarka pomoże. Co do grubości skóry, sama widziałam, jak pani doktor zgięła za cienką igłę, robiąc zastrzyk śwince morskiej.
Bo przy świniach lepiej się sprawdzają te trochę grubsze igły - wtedy lekka zmiana kąta wkłucia (bo np. świniak się ruszył) nie ma większego znaczenia. Te cieniutkie w takiej sytuacji lubią się zgiąć - ja tak kiedyś robiłam zdecydowany ruch, żeby ukłuć Chleba, który też wykonał ruch. W efekcie sprawnie przebiłam sobie tętnicę w palcu :lol:
Ja wolę robić sama, trzymając świniaka na kolanach (ale może to dlatego, że moja druga para rąk kompletnie nie ma wyczucia i jest panikarzem :szczerbaty: ). Tylko trzeba to robić szybko, bo jak się kilka razu próbuje złapać, to w końcu prosiak kojarzy o co chodzi i wtedy robi się naprawdę trudno ;) No i po dłuższej serii zastrzyków żadne nakrycia głowy itp. nie dają rady - świnia wie, ma swoje zdanie i nie zawaha się go wyrazić :twisted:

Re: Tamara i Zając - świnkowa parka

: 26 lut 2016, 22:44
autor: diefenbaker
Elurin pisze:Chyba tak. Też kiedyś im guz jednego z moich panów zaginął :glowawmur:
masakra... i jeden guz był wtedy wysyłany? Co za ludzie tam pracują... już pomijam fakt kosztów ponownych badań (w przypadki krwi) i stresu, ale przecież to może zagrażać życiu zwierzęcia! Ja chyba tam zadzwonię sobie (do laboratorium), ale jak wyniki Zająca przyjdą (jeśli)... może to nic nie da, ale nie można takich rzeczy robić, do tego nagminnie...
kimera pisze: Co do grubości skóry, sama widziałam, jak pani doktor zgięła za cienką igłę, robiąc zastrzyk śwince morskiej.
:shock: to faktycznie gruboskórne zwierzaki (w dosłownym znaczeniu oczywiście)...
lubię pisze: Te cieniutkie w takiej sytuacji lubią się zgiąć - ja tak kiedyś robiłam zdecydowany ruch, żeby ukłuć Chleba, który też wykonał ruch. W efekcie sprawnie przebiłam sobie tętnicę w palcu :lol: Ja wolę robić sama, trzymając świniaka na kolanach (ale może to dlatego, że moja druga para rąk kompletnie nie ma wyczucia i jest panikarzem :szczerbaty: ). Tylko trzeba to robić szybko, bo jak się kilka razu próbuje złapać
o rany... ja już chyba jednak nie będę próbować ;)

Re: Tamara i Zając - świnkowa parka

: 26 lut 2016, 22:56
autor: diefenbaker
Elurin pisze:To też zależy od świnki. Mój Bercik znosił bardzo dzielnie nawet 20 ml kroplówki - o ile ja się wkłuwałem. Jeśli do strzykawki zabierał się ktoś inny, zaczynały się problemy (nawet, jeśli to ja go trzymałem).
technika, albo zaufanie świnki, lub jedno i drugie (coś z opóźnieniem dostaje posty wsteczne...)