Strona 213 z 627

Re: Puchate Siły

: 26 lip 2016, 8:39
autor: sosnowa
U nas standardowa procedura po likwidowaniu wybiegu to Łata czekająca z utęsknieniem a potem biegiem na matę i nom nom nom, mniam, mniam, mniam :lol:
Ważyłam rano Grawę, 803, czyli przestała chudnąć, bo trudno mówić, że przybiera, jak ostatnio było 798. Leciutka się taka zrobiła, zwłaszcza jak się ją bierze po Wiedźminie. Niemal dwa razy taki jest obecnie, ciekawe czy dojedzie faktycznie do Hołdu Pruskiego :lol: . Na długość to zwłaszcza przy Truśce widać, bo Grawa nadrabia puchem. Drań już Turbulencję chyba przerósł. I jeszcze się zwiększa, w tym chyba na długość, a na pewno na grubość kości, o innej grubości nie wspominając. Ma niewiele ponad półtora roku, więc sądząc po Grawce jeszcze zmężnieje.
Wczoraj był orgiastyczny trawing bo u moich rodziców podrosło trawsko i mlecze. Małpolud z radości popcornował biegając bokiem, widok nie do opisania. Jest to na oko relatywnie miniaturowa wypadkowa bobra, dzika, niedźwiedzia i żubra. I ma bosko omszałe wargi.
Trawy byłoby więcej, ale do suszącej się dorwała się Łata i zeżarła całą furę :shock:

Re: Puchate Siły

: 26 lip 2016, 15:59
autor: porcella
sosnowa pisze: Trawy byłoby więcej, ale do suszącej się dorwała się Łata i zeżarła całą furę :shock:
Podejrzewam, że to zabieg leczniczy na schorowany żołądek... :fingerscrossed:
A Grawiśka mogłaby przestać.

Re: Puchate Siły

: 26 lip 2016, 20:19
autor: sosnowa
zgadzam się po całości

Re: Puchate Siły

: 26 lip 2016, 20:57
autor: diefenbaker
No widzisz musisz więcej trawy przynosić :lol:
sosnowa pisze:U nas standardowa procedura po likwidowaniu wybiegu to Łata czekająca z utęsknieniem a potem biegiem na matę i nom nom nom, mniam, mniam, mniam :lol:
chyba coś musi być w tych bobkach :lol:
sosnowa pisze:Małpolud z radości popcornował biegając bokiem, widok nie do opisania. Jest to na oko relatywnie miniaturowa wypadkowa bobra, dzika, niedźwiedzia i żubra. I ma bosko omszałe wargi.
chciałabym to zobaczyć :D
A Grawisia ma normalny apetyt? Upał pewnie nie pomaga, moje ostatnio ze świeżego tylko arbuza w całości zjadają...

Re: Puchate Siły

: 27 lip 2016, 13:00
autor: sosnowa
Apetyt ma taki sobie, choć nie jest źle. Ale ciągle waga ok 800 (a było w kwietniu 970), raz troszkę poniżej, raz troszkę powyżej. Murga też schudła, ale nie aż tyle z 1000 w połowie kwietnia do 930 . Może to z upału, sikają bardzo dużo, mniej wody w organiźmie? Ale Grawa jednak przesadziła. Wieźmin tam nie chudnie, z 1340 do 1410 :lol:

Re: Puchate Siły

: 27 lip 2016, 18:24
autor: porcella
Może potrzebuje systematycznego dokarmiania przez jakiś czas? Żeby zalapała, że jedzenie jest słuszne? Mam teorię w sprawie, że świnka ma tak wielką głowę i paszczę, że potrzebuje siły, żeby żuć... nie wiem, czy to słuszna teoria, ale zwykle się sprawdza.

Re: Puchate Siły

: 28 lip 2016, 9:39
autor: katiusha
Taki popcornujący pseudobóbr musi wyglądać bosssko :lol: :love:
Grawa! Jemy! :fingerscrossed:

Re: Puchate Siły

: 29 lip 2016, 10:44
autor: sosnowa
Pseudobóbr :rotfl:
Grawa lepiej. Ważne, że apetyt jej wraca, bo nawet nie bardzo miała ochotę ze strzykawki ciągnąć. Pewnie drożdżyca odpuściła. Będę dokarmiać, dobry pomysł. Z tą szczęką to chyba prawda, wielka jest.

Re: Puchate Siły

: 29 lip 2016, 18:47
autor: sosnowa
Te zgony w ostatnich dniach, zwłaszcza Fuzzy, jeszcze uprzykrzają mi świadomość, że to już zaraz będzie rok jak umarł Euzebiusz. Okropnie to jest przykra myśl, to nie jest czysta rana po amputacji, jak po Turbuli. Bezpowrotny brak się czuje ale jakoś idzie. Na ogół. W tym przypadku rana się paprze. Co sobie pomyślę, że on umierał sam w MV i jeszcze może uważał, że go tam zostawiłam, bo po oddaniu do adopcji tam przecież był kilka dni, to nie wiem co mam zrobić, najchętniej bym wrzeszczała głośno albo wyła. Co czasem zresztą robię, ale po cichu, bo tak umiem.

Obrazek

Re: Puchate Siły

: 29 lip 2016, 21:13
autor: Pati od Mili
:pocieszacz:
Czasem czas nie leczy ran, takie mam wrażenie. Pamiętam jak w lutym zeszłego roku na moich rękach w nocy odchodziła Crazy...Jak sobie o tym przypomnę jak się męczyła przez 2 godziny to łzy mi same ciekną do tej pory. Najgorzej gdy nic nie można zrobić. Ból jest taki sam jak świeżo po śmierci zwierzaka. Doskonale Cię rozumiem... :cry: