Kuchenne łazęgowanie. Tak sobie siedziałam na stołko-drabince, a poniżej rozgrywały się sceny z gatunku "ja ci pokażę, że jestem ważniejszy!" "A nie, bo ja!" " a własnie, że ja!" - gawędzili sobie chłopcy mniej lub bardziej uprzejmie, wykonali milion bobów, nasmrodzili jak capy, a w końcu i tak młodego trzeba było uspokoić przy pomocy zamknięcia w izolatce, bo usiłował przelecieć obu wujków - po kolei, ale jakby mógł, toby spróbował naraz. Niesamowity jest ten młody Tajfun (nomen-omen...)
Zdjęcia nie oddają - w ogóle niczego
