30 marca, chwilę przed Świętami byliśmy wg planów u dr Judyty. Tzn. był Ore i Tamu, bo Artu czuje się na tyle dobrze, że nie chciałam mu w tym przeszkadzać

- niedawno cieszyłam się, że po długim czasie przekroczył magiczne 700g... a teraz ma 800g, a nawet 809g . Sporo je, nadrabia zaległości. Oby tak dalej! Chwilo trwaj! Oczywiście nadal dostaje tabletki z Papayą i mam nadzieję, że się już nie przytka..
A to dowód na to, że Artu czuje się dobrze po świątecznym obżarstwie:

To jest najprawdziwszy na świecie świński uśmieszek

. Pomimo ufajdanej norki. No niestety- po tych wszystkich lactulozach i papayach cała klatka jest wiecznie oplackowana :/ . Prawdziwy chlewik.
Niestety z Tamu nie jest tak różowo, jak z Artu- bezoar nadal jak był, tak jest (ok 3-4 cm!) i nie chce się rozpuścić . Dr zaleciła kroplówki- codziennie, a najlepiej 2xdz, Lactulozę 0,2-0,3ml 1xdz, Tolfedynę 2-3 dni (bo mała korekta była). No i niezmiennie tabletki z Papayą. Przedwczoraj (6.04) byłam u weta z Mrokiem i Rudim- zabrałam tez i Tamu przy okazji. Ale nic się nie zmieniło poza tym, że się okazało, że jeden dolny siekacz jest złamany. I uradziliśmy też, że kisiel z siemienia nie zaszkodzi, a pomóc może. Spróbuję.
Chłopcy:
Jeszcze raz Artu i Tamu

i jeszcze, bo nie mogłam się zdecydować, który ryjek piękniejszy:
Ore- miał małą korektę, oczyszczoną kieszonkę przy felernym zębie oraz pobraną krew. Wyniki są ok, jedynie aspat jest podniesiony (96). Niestety nadal pomaleńku chudnie.. Wracamy do większej dawki Encortonu (2x1/4 tab 1 mg) . Jeśli nie będzie poprawy- za 2 tyg robimy RTG głowy w znieczuleniu. Utrzymujemy Enroxil podskórnie.
Ładnie wciąga zieleninę na osobności (mikrofilmik
https://youtu.be/0Oe_e1z33_U), aż trudno uwierzyć, że ma takie problemy z jedzeniem.. Ale jest nieco lepiej, niż było, bo grzebie w płatkach owsianych i w Trovecie, widziałam też, jak chrupał obrane jabłko i miękką część ogórka. Może zaskoczy w końcu?

Na tym zdjęciu wygląda ładnie, okrąglutko, ale prawda jest inna- on stracił już 400g..Jednak oczywiście nie poddajemy się.
Często siadamy razem na kanapie- on w polarkowym domku od Zwierzurka ( po Biszkopcie- miał być dla kolegów Biszkopta- i jest). On je swoją zieleninę, a ja obok .. też jem. Coś. I tak sobie np. spędziliśmy Święta i tydzień poświąteczny. Oczywiście w przerwie trzeba było iść na trochę do pracy.
No i tak to u nas wygląda.
Dam jeszcze parę fotek reszty chłopaków, aby nie czuli się pominięci (trochę ciemne, ale staram się robić bez lampy):
Najmniej mający zdjęć (co niniejszym rekompensuję)- dziadziuś Kizio, troszkę już spowolniały, ale na szczęście w dobrym zdrowiu:
...i jego kolega z celi- Polar. Najtrudniejszy obiekt do fotografowania w mym stadzie:
Sasza w wersji "złe oko"
Bohun
Norman. Nie modli się nad sianem. Myje się
Kazik
Kazik z Normanem
Leszek
