Re: Puckowe futerka
: 16 sty 2014, 13:35
No i prawie zawału dostałam...
Rano wczoraj coś mi się nie podobało – jakby krew na macie, ale myślę – może rozdeptany kawałek kolorowej karmy?
Wieczorem znalazłam skrzep krwi na takim świnkowym łóżeczku i widać że krew wsiąkła tam też. Pobiegłam zaraz do weta. Jaga i Fuks zostały obejrzane – nic. No nic nie widać. Żadnych ran. Maleńka ( jak ukłucie igłą) ranka na wardze u Jagi. Ale to za małe. Jaga wysikana – mocz mętny, bez krwi. Fuks – nie chciał sikać. Doktor przejechała mu sondą od USG po brzuchu – nic nie widać. Mówi że obserwować i najlepiej rozdzielić.
No to fuks wrócił z wywczasów do Kasi i ona mi rano melduje że Fuks z krwią sika i że do weta już się zapisała na 15.00. A ja sobie przypomniałam że rano wczoraj znalazłam w klatce coś, co mogło być wysikanym kamieniem moczowym, ostrym takim, w kolorze jakby czerwonym. No zobaczymy co tam Fuksowi powiedzą w lecznicy. Trzymajcie kciuki.
Rano wczoraj coś mi się nie podobało – jakby krew na macie, ale myślę – może rozdeptany kawałek kolorowej karmy?
Wieczorem znalazłam skrzep krwi na takim świnkowym łóżeczku i widać że krew wsiąkła tam też. Pobiegłam zaraz do weta. Jaga i Fuks zostały obejrzane – nic. No nic nie widać. Żadnych ran. Maleńka ( jak ukłucie igłą) ranka na wardze u Jagi. Ale to za małe. Jaga wysikana – mocz mętny, bez krwi. Fuks – nie chciał sikać. Doktor przejechała mu sondą od USG po brzuchu – nic nie widać. Mówi że obserwować i najlepiej rozdzielić.
No to fuks wrócił z wywczasów do Kasi i ona mi rano melduje że Fuks z krwią sika i że do weta już się zapisała na 15.00. A ja sobie przypomniałam że rano wczoraj znalazłam w klatce coś, co mogło być wysikanym kamieniem moczowym, ostrym takim, w kolorze jakby czerwonym. No zobaczymy co tam Fuksowi powiedzą w lecznicy. Trzymajcie kciuki.