Dzięki.

Ykhm, wypadałoby się przyznać, iż w Sylwka to niektórzy tak zabalowali, że się pod wieczór czołgali zamiast chodzić... Ech, Naleśnik dodatkowo powziął noworoczne postanowienie:
Nie przemęczać się. I wytrwale się tego trzyma! Od 1 stycznia siedzi tam gdzie go posadzę, kuper grzecznie cały czas na jednym miejscu, a przód świnki jak wskazówki od zegara krążą wokół osi, oczywiście w wybranym przez staruszka kierunku, no i nie do końca zgrabnie. No cóż, z perspektywy wetów było dziwne od dawna, że z tak pozrastanymi kręgami, zwyrodnieniami w stawach itd. toto wciąż zaiwaniało. Teraz w końcu wyniki badań zaczęły się pokrywać ze stanem pacjenta.

Boleć nic go nie ma prawa, bo dostaje przeciwbólowe dwa razy dziennie + skończyliśmy całą serię 10 sesji laserów więc teoretycznie jest zabezpieczony na dłuższy czas. Zresztą może mu nawet za dobrze na tych prochach, leży sobie cały dzień, a co chwilę mu coś nowego podtykają pod nos. Na dopajanie Nicek też się załapuje przy okazji.

Humorek i apetyt dopisują, koledze obok nadal można wyrwać przysmak z pyska, a co! Jednocześnie dba o to, żeby nie przestać go dokarmiać ratunkową (a ciągnie jak smok), przy każdym ważeniu mamy o dosłownie kilka symbolicznych gramów mniej. Niby zdrowy, kurczliwość serca OK, jedynie problemy z kręgosłupem, nie brzmi to zbyt dramatycznie, ale mały powoli nam znika...
Hej, Duzi, ja wciąż mam apetyt na ż(ry)cie!!!
Jeszcze mam sporo niepozałatwianych spraw. Nr 1: muszę dojeść mojego "Ziętka".
Noworoczne pozdrowienia od naszej "Rozklapciałej Ropuszki" i "Nicponia-Kluseczka"!!!
