
Moje kochane świnki (po)morskie..
Moderator: silje
- sosnowa
- Posty: 15291
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
- martuś
- Posty: 10207
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie..
Super, że się udało i Ore mógł wrócić do domu
Próbować zawsze warto ale też trzeba się słuchać sugestii weta. Jeśli widzi cień szansy to jak najbardziej ale jak już wet mówi, że jest tragedia to chyba faktycznie warto wtedy odpuścić.

Próbować zawsze warto ale też trzeba się słuchać sugestii weta. Jeśli widzi cień szansy to jak najbardziej ale jak już wet mówi, że jest tragedia to chyba faktycznie warto wtedy odpuścić.
- zwierzur
- Posty: 3884
- Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
- Miejscowość: Warszawa
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie..
Nie daj się, chłopaczku!
Fajnych Opiekunów ciasteczko ma...




Dobre chwile są jak wisienki na torcie...
- martuś
- Posty: 10207
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
- silje
- Moderator globalny
- Posty: 8038
- Rejestracja: 07 lip 2013, 21:24
- Miejscowość: Sztum/Czernin
- Lokalizacja: woj. pomorskie
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie..
Tak sobie.. Ore chudzieńki, waga spadła przez chwilę nawet do 582 (!).
Myślałam, że będzie lepiej. Łatwiej. Że jak przyjedzie, to na znanej sobie karmie zaraz się podtuczy. Ale nie jest łatwo. Do tego przyplątała się jeszcze parę dni temu drożdżyca w pyszczku, przez co całkiem stracił chęć do jedzenia. Karmienie strzykawką idzie opornie, czasem zabiera godzinę. Ale walczymy.
Dziś dostał arbuza i nawet wykazał zainteresowanie. W poniedziałek jedziemy do kontroli.
Ed. później: ledwo napisałam, że nie chce jeść, a on wziął się i zjadł 40 ml na raz. No! Tak to rozumiem.
Myślałam, że będzie lepiej. Łatwiej. Że jak przyjedzie, to na znanej sobie karmie zaraz się podtuczy. Ale nie jest łatwo. Do tego przyplątała się jeszcze parę dni temu drożdżyca w pyszczku, przez co całkiem stracił chęć do jedzenia. Karmienie strzykawką idzie opornie, czasem zabiera godzinę. Ale walczymy.
Dziś dostał arbuza i nawet wykazał zainteresowanie. W poniedziałek jedziemy do kontroli.
Ed. później: ledwo napisałam, że nie chce jeść, a on wziął się i zjadł 40 ml na raz. No! Tak to rozumiem.
Moje kochane świnki (po)morskie: Bronek, Finka, Dorjan, Sajka, Imre, Lotka +20 w DT
- Siula
- Posty: 4008
- Rejestracja: 26 kwie 2015, 21:21
- Miejscowość: Tarnowo Podgóne
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie..
Ore chłopaku, walcz! Wszyscy trzymają kciuki




- martuś
- Posty: 10207
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
- zwierzur
- Posty: 3884
- Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
- Miejscowość: Warszawa
- Kontakt:
- silje
- Moderator globalny
- Posty: 8038
- Rejestracja: 07 lip 2013, 21:24
- Miejscowość: Sztum/Czernin
- Lokalizacja: woj. pomorskie
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie..
Wczoraj umarł Sasza
Mam aktualnie kilka chorowitków, w tym 2-3 na krawędzi, ale że to Szasza pierwszy z nich odejdzie- tego się nie spodziewałam zupełnie.. Boję się, że może to być początek czarnej serii u mnie.
Dopiero co oprosiła się jedna tymczaska i na pięć maluszków żyły tylko dwa, a teraz Saszka.. To nie na moje skołatane ostatnio nerwy.
Saszka, mój grubasek. Ten sam, który nigdy nie chorował i poza nadwagą nie miał żadnych problemów.
Ze dwa miesiące temu zaczął dziwnie oddychać, dr Judyta od razu powiedziała, że jest sercowy i obstawiła lekami (Prilium 2x1,5, Vetmedin 2x1/6 i Furosemid 2x0,3). Wydawało się, że jest stabilny, że sytuacja jest opanowana. Ale nie.. Wczoraj, kiedy ja byłam w pracy- córka znalazła go w tunelu, leżącego na boku. Co dziwne- on nigdy w tym tunelu nie leżał. I nie wiem, co się stało.. Choć wszystko wskazuje, że to serce, to równie dobrze mógł być to wylew czy zachłyśnięcie się czymś. No nie mam pojęcia
. Zupełnie zaskoczyła nas ta śmierć.
Parę ostatnich zdjęć, których miał właściwie niewiele.







Tu można zapalić świeczkę dla Saszy viewtopic.php?f=71&t=3474&start=350
Reszta (po)morskich jakoś się trzyma. Ore z wagą ok 580.. Dr mówi, że niewiele już można zrobić dla niego. Ma tak wielkie zęby olbrzymie, że usunięcie jednego niewiele zmieni.. Opieka paliatywna. Staram się, by żył we względnym komforcie tak długo, jak się da, ale już dziś wiem, że czeka mnie trudna decyzja- i to pewnie niedługo.
Lesiu ma się nieźle. Je swoje surówki, a nawet trawę. Bałam się, że nie dotrwa do sezonu- ale dał radę. Twardziel
Kazik- sercowiec trzyma się nieźle.
Polar- coraz bardziej chudziutki, nowotworowy, ale tu też opieka tylko paliatywna.
Czasami się czuję, jak na oddziale geriatrycznym. Ale co zrobić, średnia wieku w moim stadku jednak coraz wyższa..

Mam aktualnie kilka chorowitków, w tym 2-3 na krawędzi, ale że to Szasza pierwszy z nich odejdzie- tego się nie spodziewałam zupełnie.. Boję się, że może to być początek czarnej serii u mnie.
Dopiero co oprosiła się jedna tymczaska i na pięć maluszków żyły tylko dwa, a teraz Saszka.. To nie na moje skołatane ostatnio nerwy.
Saszka, mój grubasek. Ten sam, który nigdy nie chorował i poza nadwagą nie miał żadnych problemów.
Ze dwa miesiące temu zaczął dziwnie oddychać, dr Judyta od razu powiedziała, że jest sercowy i obstawiła lekami (Prilium 2x1,5, Vetmedin 2x1/6 i Furosemid 2x0,3). Wydawało się, że jest stabilny, że sytuacja jest opanowana. Ale nie.. Wczoraj, kiedy ja byłam w pracy- córka znalazła go w tunelu, leżącego na boku. Co dziwne- on nigdy w tym tunelu nie leżał. I nie wiem, co się stało.. Choć wszystko wskazuje, że to serce, to równie dobrze mógł być to wylew czy zachłyśnięcie się czymś. No nie mam pojęcia

Parę ostatnich zdjęć, których miał właściwie niewiele.







Tu można zapalić świeczkę dla Saszy viewtopic.php?f=71&t=3474&start=350
Reszta (po)morskich jakoś się trzyma. Ore z wagą ok 580.. Dr mówi, że niewiele już można zrobić dla niego. Ma tak wielkie zęby olbrzymie, że usunięcie jednego niewiele zmieni.. Opieka paliatywna. Staram się, by żył we względnym komforcie tak długo, jak się da, ale już dziś wiem, że czeka mnie trudna decyzja- i to pewnie niedługo.
Lesiu ma się nieźle. Je swoje surówki, a nawet trawę. Bałam się, że nie dotrwa do sezonu- ale dał radę. Twardziel

Kazik- sercowiec trzyma się nieźle.
Polar- coraz bardziej chudziutki, nowotworowy, ale tu też opieka tylko paliatywna.
Czasami się czuję, jak na oddziale geriatrycznym. Ale co zrobić, średnia wieku w moim stadku jednak coraz wyższa..
Moje kochane świnki (po)morskie: Bronek, Finka, Dorjan, Sajka, Imre, Lotka +20 w DT
- zwierzur
- Posty: 3884
- Rejestracja: 24 sie 2016, 21:59
- Miejscowość: Warszawa
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie..
Och, Saszka... Za pozostałych, mocno.
Nie dawajcie się choróbskom, chłopaczki! 


Dobre chwile są jak wisienki na torcie...