Wczoraj umarł Sasza
Mam aktualnie kilka chorowitków, w tym 2-3 na krawędzi, ale że to Szasza pierwszy z nich odejdzie- tego się nie spodziewałam zupełnie.. Boję się, że może to być początek czarnej serii u mnie.
Dopiero co oprosiła się jedna tymczaska i na pięć maluszków żyły tylko dwa, a teraz Saszka.. To nie na moje skołatane ostatnio nerwy.
Saszka, mój grubasek. Ten sam, który nigdy nie chorował i poza nadwagą nie miał żadnych problemów.
Ze dwa miesiące temu zaczął dziwnie oddychać, dr Judyta od razu powiedziała, że jest sercowy i obstawiła lekami (Prilium 2x1,5, Vetmedin 2x1/6 i Furosemid 2x0,3). Wydawało się, że jest stabilny, że sytuacja jest opanowana. Ale nie.. Wczoraj, kiedy ja byłam w pracy- córka znalazła go w tunelu, leżącego na boku. Co dziwne- on nigdy w tym tunelu nie leżał. I nie wiem, co się stało.. Choć wszystko wskazuje, że to serce, to równie dobrze mógł być to wylew czy zachłyśnięcie się czymś. No nie mam pojęcia

. Zupełnie zaskoczyła nas ta śmierć.
Parę ostatnich zdjęć, których miał właściwie niewiele.
Tu można zapalić świeczkę dla Saszy
viewtopic.php?f=71&t=3474&start=350
Reszta (po)morskich jakoś się trzyma. Ore z wagą ok 580.. Dr mówi, że niewiele już można zrobić dla niego. Ma tak wielkie zęby olbrzymie, że usunięcie jednego niewiele zmieni.. Opieka paliatywna. Staram się, by żył we względnym komforcie tak długo, jak się da, ale już dziś wiem, że czeka mnie trudna decyzja- i to pewnie niedługo.
Lesiu ma się nieźle. Je swoje surówki, a nawet trawę. Bałam się, że nie dotrwa do sezonu- ale dał radę. Twardziel
Kazik- sercowiec trzyma się nieźle.
Polar- coraz bardziej chudziutki, nowotworowy, ale tu też opieka tylko paliatywna.
Czasami się czuję, jak na oddziale geriatrycznym. Ale co zrobić, średnia wieku w moim stadku jednak coraz wyższa..