Donosze uprzejmie, że wszystko jest ok.
dla przyszłych forumowiczów w podobnej sytuacji może to być przydatne.
Łata została przywieziona ze schroniska na Paluchu, jest raczej duża, młoda, bardzo pojętna i przyjacielska, nam okazuje uczucie bardzo żywiołowo.
Od razu pierwszego dnia, ze względu na jej superpozytywny charakter zdecydowałam się pokazać jej prosiaki, żeby wiedziała, do jakiego zaswinionego domu trafiła (mocno węszyła w ich pokoju, klatka jest za wysoko, żeby mogła je obejrzeć). Na stojąco, przemawiając czule trzymałam po kolei obie swinki , sunia podeszła zainteresowana i powąchała na odległosć, dowiedziała się, że jest dobrym psem a to są dobre swinki, pomachała ogonem, dostała smakolyk i tyle. Potem dostała do powąchania obsikane rzeczy z klatki znowu z informacją, że tu wszyscy strasznie są dobrzy, a ona to juz w ogóle
Na drugi dzień była przy kolankowaniu i podawaniu leków. Trzeciego dnia, w asyscie całej rodziny rozłożylismy wybieg i wsadzilismy tam dziewczyny, sunia była zafascynowana, Grawisia podeszła by ją przywitać, obwąchały sobie nosy

, potem w czasie konsumpcji szpinaku blisko ogrodzenia prosięce tyłki zostały dokładnie obwąchane. Łata machała ogonem i się gapiła zachwycona, prosięta podeszły do sprawy ze stoickim.
Potem się okazało, że beaphar care plus oraz CN to są psie przysmaki, a boby to po prostu delicje.
Mijają w dniu dzisiejszym dwa tygodnie takiej koegzystencji, Łata nadal uwielbia boby i karmę a do dziewczyn podchodzi jako do zupełnie normalnej częsci stada. Grawisia to samo, Turbula niby też, ale linieje. Nie wygląda jednak na zastraszoną i na rękach i w klatce wywala nogę.
I oby tak dalej.
Dzięki za wszystkie porady, bardzo mi pomogły i podtrzymały na duchu.