Myślę, że bolą, bo po powrocie do klatki (

) padli jak przedszkolaki po spacerze, wyciągnęli kopyta i cisza na pokładzie. Od rana jedzą z wielkim apetytem. To szaleństwo trwało około dwóch godzin, nie mam pojęcia, skąd wzięli tyle energii. Nawet Loczek, przecież facet niestary, skłonny do podskoków, popatrzył na nich i jakby umiał, to by się popukał w czółko...
BTW Jeśli mogę coś sugerować, to ich ulubionym podłożem jest drybed na pelecie - przynajmniej kawałek. Można na nim leżeć wygodnie i miękko, a jednocześnie obserwować otoczenie. Nie lubią się chować do norek, materacyki olewają (dosłownie) i idą sobie, Welur kocha tunele, a Kaktus hamaki. Jednak do wyleżu najbardziej pasuje im miękki drybed. No i cały czas pięknie chodzą do kącika.
Loczek (9miesięcy, więc tez jeszcze nie calkiem dorosły) z Kaktusem i Welurem:
