
Agatka DS i Maurycy REZ. (skinny) z Gdańska
Moderator: silje
Re: Agatka i Maurycy (skinny) z Gdańska
Nie jestem weterynarzem więc nie wiem jak możliwe jest to, że specjalista wykonujący kastrację nie zauważył wnętrostwa



Re: Agatka i Maurycy (skinny) z Gdańska
Nowy dom nie może się doczekać
Dwie koleżanki także czekają
Szkoda, że wyszło, jak wyszło, bo już o obojgu zaczęłam myśleć jak o moich nowych dzieciaczkach i tez jestem w szoku, jak weterynarz mógł dopuścić do czegoś takiego
Teraz zostaje trzymać kciuki, żeby wszystko było ok i Maurycy niczego nie zmajstrował


Dwie koleżanki także czekają

Szkoda, że wyszło, jak wyszło, bo już o obojgu zaczęłam myśleć jak o moich nowych dzieciaczkach i tez jestem w szoku, jak weterynarz mógł dopuścić do czegoś takiego

Teraz zostaje trzymać kciuki, żeby wszystko było ok i Maurycy niczego nie zmajstrował

Re: Agatka i Maurycy (skinny) z Gdańska
Gratulacje
Kurcze...Gdyby mama się zgodziła na 3 świnkę...

Kurcze...Gdyby mama się zgodziła na 3 świnkę...
- lunorek
- Posty: 1273
- Rejestracja: 04 sie 2016, 19:58
- Miejscowość: Warszawa
- Kontakt:
Re: Agatka i Maurycy (skinny) z Gdańska
Mnie serce boli za to, że trzeba ich teraz po tym wszystkim rozdzielać
I przykre, że świnek niejako został okaleczony i nacierpiał się niepotrzebnie. Ani to teraz kastrat, ani nie kastrat. Porażka. Sry za szczerość, ale lekarz co kastrował to do dwóch zliczyć nie umiał?! Zaczynają mnie Ci "weci", jeszcze po moich własnych doświadczeniach, dosłownie przerażać... Nie wiem, Wasza decyzja co lepsze dla tego świnka. Czy lepiej pozbawić go drugiego jajka, czy rozdzielać na stałe ze świneczką z którą jest b. związany. Może lepiej dokastrować jeśli jego stan zdrowotny na to pozwala?

Re: Agatka i Maurycy (skinny) z Gdańska
Dokastrować zawsze można, ale ... kto za to zapłaci? 180 zł piechotą nie chodzi. Duga sprawa, po co znowu go narażać na stres i operację... nie ma w tej sytuacji super wyjścia.
- lunorek
- Posty: 1273
- Rejestracja: 04 sie 2016, 19:58
- Miejscowość: Warszawa
- Kontakt:
Re: Agatka i Maurycy (skinny) z Gdańska
No nie ma... Kastracja to zawsze ryzyko jak każdy zabieg operacyjny. Zastanawiam się tylko nad jednym, czy naprawdę dobry wet po obserwacji/dokładnym badaniu nie byłby w stanie ustalić jak u niego faktycznie z płodnością ostatecznie? Bo jądra w wyniku wnętrostwa często ulegają uszkodzeniu (tak jest przynajmniej u ludzi i dlatego u chłopców sprowadza się je operacyjnie przed osiągnięciem określonego wieku żeby zapobiegać utracie płodności.) Bo może być i tak, że ma to jedno schowane wewnątrz, ale i tak jest niepłodny... Tak z czystej ciekawości: długo jest razem z Agatką od czasu tamtego zabiegu i bez przychówku? Sprawdziłam przed chwilą jeszcze info na kilku stronach weterynarii i prawie wszędzie widnieje informacja, że osobniki z obustronnym wnetrostwem są zwykle bezpłodne, z jednostronnym płodne, ale tylko i wyłącznie z tytułu posiadania jednego sprawnego jądra. A Maurycy tego jądra już właśnie nie ma...
Re: Agatka i Maurycy (skinny) z Gdańska
Mi też było żal, że muszą zostać rozdzielone i naprawdę byłam gotowa brać dwie, jeśli tylko Maurycy byłby stuprocentowym kastratem.
Ale my mamy jeszcze dwie samiczki i to za duże ryzyko, jeśli nie wiadomo czy jest płodny czy nie. A z Agatką w takiej sytuacji i tak musiał zostać rozdzielony, dla jej dobra, skoro nie wiadomo czy nie jest w stanie jej zmajstrować bobasów, jeśli już tego nie zrobił... Dokastrować, czy to takie proste? koszty kosztami, a do tego jeszcze kolejna operacja, stres, ryzyko...
Najbardziej w całej tej sytuacji jestem zła na tego całego weterynarza od kastracji. Ale teraz jest tak, jak napisała Valkiria, nie ma idealnego wyjścia.
Ale my mamy jeszcze dwie samiczki i to za duże ryzyko, jeśli nie wiadomo czy jest płodny czy nie. A z Agatką w takiej sytuacji i tak musiał zostać rozdzielony, dla jej dobra, skoro nie wiadomo czy nie jest w stanie jej zmajstrować bobasów, jeśli już tego nie zrobił... Dokastrować, czy to takie proste? koszty kosztami, a do tego jeszcze kolejna operacja, stres, ryzyko...
Najbardziej w całej tej sytuacji jestem zła na tego całego weterynarza od kastracji. Ale teraz jest tak, jak napisała Valkiria, nie ma idealnego wyjścia.
- lunorek
- Posty: 1273
- Rejestracja: 04 sie 2016, 19:58
- Miejscowość: Warszawa
- Kontakt:
Re: Agatka i Maurycy (skinny) z Gdańska
Oldzette, tylko tu problemem jest co innego, nie usunięte wnętrostwo to prawie wyrok dla niego - rak. Gdyby zostawili mu sprawne jaderko, to byłoby pół biedy paradoksalnie. Tu jest kwestia zdrowotna najważniejsza. Gdybym nie miała samca, to bym go brała od ręki. Ja Was nie chcę krytykować, kombinuję jak mu pomóc. Może jakiś bazarek na jego rzecz? Powinno niestety się go dokastrowac w tej sytuacji z przyczyn nie kaprysu, a zdrowia
Jemu ten durny wet zrobił podwójną krzywdę 


Re: Agatka i Maurycy (skinny) z Gdańska
Też jestem zła na tego durnego weta. Byłam w szoku jak się dowiedziałam o wszystkim, zresztą w ogóle z tymi świneczkami jest jakaś słaba historia, niby mają rok, a ważą mniej, wyglądają na młodsze i byli właściciele tez jacyś niemrawi. Agatka ponoć wazy tyle co nasza Lunka, która ma niecałe pół roku, a niby mają 'rok'.
Nie znam się aż tak na tym, więc nawet nie wiedziałam, że to aż tak niebezpieczne, ale faktycznie zorganizowanie czegoś to nie jest zły pomysł.
Nie znam się aż tak na tym, więc nawet nie wiedziałam, że to aż tak niebezpieczne, ale faktycznie zorganizowanie czegoś to nie jest zły pomysł.